Reklama

Wiele wątpliwości wokół niedzielnego referendum

Głosowanie ma zdecydować o przyszłości Grecji w strefie euro. Ale rząd w Atenach gra nie fair.

Aktualizacja: 03.07.2015 20:01 Publikacja: 02.07.2015 21:13

Wiele wątpliwości wokół niedzielnego referendum

Foto: AFP

5 lipca Grecy odpowiedzą na następujące pytanie: „Czy plan porozumienia przedstawiony przez Komisję Europejską, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny 25 czerwca na posiedzeniu Eurogrupy, składający się z dwóch tworzących jedną całość części, powinien zostać zaakceptowany?". W pytaniu zawarte są jeszcze tytuły obu dokumentów, z których pierwszy opisuje reformy, jakich od Grecji oczekują wierzyciele w zamian z przedłużenie programu pomocowego i wypłacenie ostatniej transzy 7,2 mld euro, a drugi jest analizą greckiego długu.

Wcześniej, bo w piątek, grecki Sąd Najwyższy oceni, czy referendum jest zgodne z konstytucją.

Wątpliwości wyraża Rada Europy – instytucja skupiająca wszystkie państwa Starego Kontynentu i stojąca na straży państwa prawa. Według obowiązujących również w Grecji wytycznych czas między ogłoszeniem referendum a jego datą powinien być wystarczająco długi. Konkretnie RE mówi o przynajmniej dwóch tygodniach od momentu doręczenia obywatelom informacji o referendum, treści pytania, oraz not wyjaśniających. Tymczasem w Grecji parlament zatwierdził referendum dopiero w ostatnią niedzielę, a więc na tydzień przed głosowaniem.

Po drugie, RE wymaga, aby pytanie było jasne, a jego skutki zrozumiałe dla obywateli. A grecki parlament zdecydował się poddać pod głosowanie skomplikowany technicznie, liczący kilkanaście stron dokument, którym na co dzień zajmują się eksperci z Ministerstwa Finansów. Zresztą załączony dokument na stronie internetowej referendum jest po prostu skanem z odręcznymi podkreśleniami i zaznaczeniami dokonanymi prawdopodobnie przez greckiego ministra finansów.

Na te dwa aspekty zwrócił ostatnio uwagę sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland. Ale wytyczne RE stawiają jeszcze inne wymagania, na przykład zakaz prowadzenia jednostronnej kampanii przez władze, jak również konieczności dostarczenia obywatelom zrównoważonych informacji, z argumentami za i przeciw. Tymczasem na oficjalnej stronie internetowej referendum są prawie wyłącznie przemówienia premiera Aleksisa Ciprasa, który zachęca do głosowania na „nie"", wymowna infografika pokazująca upadek greckiej gospodarki i greckiego społeczeństwa w ostatnich latach realizacji programów pomocowych oraz nota wyjaśniająca argumentująca jak zła jest propozycja wierzycieli.

Reklama
Reklama

Problemem jest też zrozumienie skutków pytania referendalnego. Rząd w Atenach argumentuje, że chodzi tylko o warunki stawiane przez wierzycieli. Jeśli odpowiedź będzie na „nie", to znaczy, że trzeba wrócić do negocjacji nowych warunków. Jednak podstawą referendum jest program już nieaktualny, bo obowiązywał on tylko do końca czerwca. I wiadomo, że teraz, jeśli w ogóle dojdzie do rozmów, to będzie to dotyczyło nowego programu, na nową kwotę i na zupełnie innych warunkach.

Dlatego politycy pozostałych krajów strefy euro oraz szefowie unijnych instytucji mówią, że głosowanie jest za pozostaniem lub za wyjściem Grecji ze strefy euro. W czwartek powtórzył to po raz kolejny Jeroen Dijsselbloem, szef Eurogrupy. – Jeśli ludzie powiedzą „nie", to nie tylko oznacza to, że nie ma podstaw do nowego programu pomocowego. To także oznacza, że nie ma podstaw do pozostania Grecji w strefie euro — stwierdził Holender.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama