Reklama

Kto gra w drużynie Beaty

Sztab, który ma wygrać dla prawicy wybory parlamentarne.

Aktualizacja: 08.07.2015 17:25 Publikacja: 07.07.2015 21:00

Beata Szydło i Stanisław Karczewski współpracują od kilku lat w ramach ścisłego kierownictwa PiS

Beata Szydło i Stanisław Karczewski współpracują od kilku lat w ramach ścisłego kierownictwa PiS

Foto: Reporter, Michał Dyjuk

Beata Szydło lubi podkreślać swoją sportową przeszłość. W czasach studenckich grała w piłkę ręczną, wtedy poznała swojego męża. Lubi powtarzać, że wtedy ukształtował się jej charakter, umiejętność współdziałania i odpowiedzialność za powierzony cel.

Sztab, który ma poprowadzić kampanię partii z nią jako kandydatką na premiera, również ma być drużyną. Trzon zespołu stanowią zdobywcy trofeum, czyli ci, którzy pracowali w udanej kampanii Andrzeja Dudy. Okienko transferowe wciąż jeszcze nie jest zamknięte, ale na znaczące pozycje przyszli dotąd mało znani gracze. A jeśli zachować sportową metaforę, to sama Szydło przeszła z pozycji rozgrywającej na stanowisko grającego trenera.

Kidawa-Błońska PiS

Konwencja na warszawskim Torwarze, kiedy PiS poinformował, że to nie Jarosław Kaczyński będzie kandydatem na premiera. Szydło idzie w otoczeniu działaczy młodzieżówki. Okrzyki „Beata". Ściska dłonie działaczy. Rytuał przeniesiony z elementarzy marketingu politycznego.

Ale jedno spotkanie ma szczególny charakter. Posłanka Elżbieta Witek rzuca się koleżance w objęcia. Stoją tak przez dłuższą chwilę. Szydło rusza dalej, a Witek ukradkiem wyciera oczy. Kilka tygodni później posłanka Witek z drugiego szeregu w PiS awansuje w partyjnej hierarchii, zostaje rzecznikiem partii i klubu, zastępując Marcina Mastalerka.

– Doszliśmy do wniosku, że trzeba rozdzielić stanowiska rzecznika sztabu i rzecznika partii i klubu – tłumaczy na konferencji prasowej Kaczyński. – Pracy w sztabie jest naprawdę niesłychanie dużo. Pan Mastalerek jest człowiekiem pełnym inwencji, pełnym pomysłów, jest tam potrzebny – dodaje.

Reklama
Reklama

Wśród posłów PiS zdziwienie. – Prawie jej nie znam. Jest cicha, sumienna i pracowita, ale wszyscy wiedzą, że nie będzie dominować – mówi nam jeden z posłów. Jego zdaniem na takiego „technicznego rzecznika" nalegało środowisko profesorskie, które doradza prezesowi. Nikt nie spodziewa się po Witek kreowania strategii, ale jedynie poprawnych występów w mediach.

Witek jest polonistką. Przykłada dużą wagę do języka. – To taki nasz odpowiednik Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Miła, elegancka, kulturalna, ale stanowcza – mówi inny poseł.

Jak mówi nam jeden ze współpracowników Mastalerka, wraz z nową funkcją odebrał on wiele gratulacji. Choć rzecznik w PiS decydując o tym, kto chodzi do mediów, zyskuje wrogów, to partia ceni go za to, co zrobił w kampanii Dudy.

– Nawet jeśli komuś zaszkodził, to w przeciwieństwie do Hofmana wygrał wybory. Całą uwagę poświęci teraz Beacie, czyli najważniejszemu elementowi naszego planu – tłumaczy jeden z posłów. – Zmiana na stanowisku rzecznika wywołałaby może jakieś kontrowersje, gdyby został odsunięty – przekonuje nasz rozmówca.

Więcej czasu na spoty

Sam Mastalerek na konferencji prasowej w Sejmie mówił, że będzie miał więcej czasu na to, co robił dotąd: przekaz, spoty i konwencje. Jak mówi jeden z jego współpracowników, miał on świetne relacje z Szydło jeszcze przed kampanią Dudy, ale wspólny sukces jeszcze ich zbliżył. – Obiecał jej stuprocentowe zaangażowanie w jej kampanię – słyszymy.

Ci, którzy doszukują się osłabienia pozycji Mastalerka, wspominają sytuację z konwencji programowej w Katowicach. W piątek, kiedy się rozpoczynała, „Rzeczpospolita" podała nieoficjalną informację o zmianie rzecznika. Atmosfera w kierownictwie ugrupowania zgęstniała. Decyzja była podjęta, ale miała być ogłoszona po konwencji, by nie odwracać uwagi od jej przekazu.

Reklama
Reklama

Wtedy w VIP roomie, gdzie wstęp miała tylko część posłów, pojawił się Jacek Kurski, opowiadający o bucie rzecznika i karze, jaką za nią poniósł. Faktycznie Mastalerek zablokował wiele pomysłów Kurskiego w kampanii. – Proponował chwyty jak z czasów, gdy prowadził kampanię ultraprawicowej Ligi Polskich Rodzin, które wywracały spokojną strategię Dudy – wskazuje jeden z naszych rozmówców.

Jeśli Kurski znalazłby się w przyszłym Sejmie, to jako sprawny gracz szybko mógłby zyskać wpływy przy mniej obytym medialnie rzeczniku. Pozycji Mastalerka jednak to nie zmieni. Kolejna wygrana kampania sprawi, że Kurski nie będzie dla niego żadnym zagrożeniem. A jeśli PiS miałby przegrać, i tak straciłby wpływy.

Bez terapii szokowej

Świetne stosunki z Szydło ma również szef kampanii, wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. Gdy kończymy spotkanie z nim, w jego gabinecie pojawia się właśnie wiceprezes PiS. Naradzają się codziennie.

Mieli okazję bliżej się poznać już po wyborach w 2011 r. Jako funkcyjny w parlamencie Karczewski był dopraszany na narady ścisłego kierownictwa ugrupowania, w którym w tamtym czasie znalazła się Szydło.

Ale w polityce drogę torował sobie sam. – Był świetnym samorządowcem. Długo namawiałem go do startu od nas – twierdzi Marek Suski, szef radomskiego PiS.

Karczewski był znany w regionie jako dyrektor szpitala w Nowym Mieście nad Pilicą. Kulturalny, obyty, w partii mówią, że ze swoimi poglądami i życiorysem odnalazłby się w PO. – Nie wiem, czy PO go chciało u siebie. Mnie Ewa Kopacz chciała – śmieje się Suski.

Reklama
Reklama

Sam Karczewski zaprzecza, by w 2002 r. miał propozycję startu do sejmiku województwa z list PO, choć przyznaje: – Wtedy wybór między PiS a PO nie był taki oczywisty. Żyliśmy w przekonaniu, że będą one rządzić w koalicji – wskazuje. Wielu jego kolegów z klubu w radzie powiatu grójeckiego wybrało konkurencję. O wyborze Karczewskiego miało przesądzić, jak sam mówi, jego uznanie dla bezinteresowności i uczciwości braci Kaczyńskich.

Wicemarszałek Senatu jako szef kampanii też nie był wyborem oczywistym. Z naszych informacji wynika, że zaproponował go Kaczyński. Karczewski łączy kilka cech, które mogą być cenne w tej kampanii. – Z każdym ma dobre kontakty, ale nie trzyma się żadnej grupy – mówi jeden z posłów. – Mimo że jest relatywnie mało znanym politykiem, to na wszystkich imprezach siedzi w pierwszym rzędzie – dodaje nasz rozmówca. Jak zauważa, to daje gwarancję, że człowiek z czystą kartą i odpowiednią partyjną pozycją będzie lojalny.

Karczewski wciąż pełni dyżury jako lekarz. – Chyba będę musiał na czas kampanii zawiesić praktykę – mówi, ale dodaje, że ma dyżur w piątek i w niedzielę. Jak zauważa, funkcja szefa kampanii ma wiele wspólnego z pracą lekarza. – Każdego dnia trzeba podejmować co kilka minut decyzję. Jak w szpitalu: operować czy nie, podać lek czy odstawić – mówi.

Na razie doktor Karczewski zalecił kontynuowanie sprawdzonej terapii. – Poznaję tych, którzy pracowali w kampanii Dudy. Chcę, żeby sztab działał tak jak w kampanii prezydenckiej, w niedużym składzie. Zwycięskiego składu się nie zmienia – zaznacza.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama