- Powinni podziękować i powiedzieć "przepraszamy, jesteśmy złymi śledczymi, odchodzimy" - mówił Olechowski w TVN24 oceniając, że odpowiedzialność za to, iż po roku śledztwa w sprawie tzw. afery taśmowej w mediach pojawia się zapis kolejnej nielegalnie nagranej rozmowy, ponosi prokuratura.

"Do Rzeczy" opublikowało 6 lipca treść rozmowy między Aleksandrem Kwaśniewskim a Ryszardem Kaliszem. W czasie rozmowy Kalisz sugerował, że ówczesny szef SKW gen. Janusz Nosek przekazał mu informacje, że istnieją dowody na zamieszanie szefa MON Tomasza Siemoniaka w korupcję. Po publikacji w "Do Rzeczy" gen. Nosek zapewnił, że nigdy takich informacji Kaliszowi nie przekazywał.

- Mogę tylko z bezradności z silną złością rozłożyć ręce - mówił Olechowski komentując fakt, że po roku od upublicznienia przez "Wprost" pierwszych taśm do mediów wypływają nagrania kolejnych rozmów. - To świadczy o jakiejś wielkiej nieudolności - dodał sugerując, że odpowiedzialność za obecny stan rzeczy ponosi prokuratura.

Mówiąc o kolejnych nagraniach, które mogą zostać upublicznione przez media, Olechowski stwierdził, że "może należałoby objąć je kompletnym milczeniem".