Według raportu, który trafił do służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych, paszporty wydane po czerwcu 2014 roku w regionach, znajdujących się pod kontrolą Daesh w Syrii, są prawdopodobnie fałszywe. Jeden z takich paszportów - według raportu amerykańskiego Departamentu - udało się zakupić na czarnym rynku w Turcji.
"Brak możliwości zweryfikowania, w oparciu o informacje od syryjskiego rządu, tego ile paszportów mogło trafić na czarny rynek i ile zostało przejętych (przez Daesh) sprawia, iż trudno ocenić skalę problemu" - można przeczytać w raporcie Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. W raporcie pojawia się sugestia, że w proceder wprowadzania na czarny rynek paszportów zaangażowana jest syryjska policja.
Amerykański departament twierdzi również, że Daesh drukuje fałszywe syryjskie paszporty, a następnie sprzedaje je, żądając za jeden od 200 do 400 dolarów.
Były agent amerykańskiego Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Claude Arnold zwraca uwagę, że w sytuacji, w której na rynek trafiają fałszywe paszporty a ich prawdziwości, ze względu na chaos panujący w Syrii, nie da się zweryfikować, sprawdzanie uchodźców docierających do Europy ogranicza się do brania za dobrą monetę tego, co powiedzą o sobie sami uchodźcy. - To groźne i głupie - przekonuje Arnold.