Czytaj więcej:

Smolar podkreślił, że o tym, iż Lech Wałęsa miał kontakty z SB wiedział "prawie na pewno od listy (Antoniego) Macierewicza". Mówiąc o domniemanej współpracy Wałęsy z SB Smolar podkreślił, że "najważniejsze jest jednak później, jak ludzie z tego wychodzą". - Otóż Wałęsa zdał w latach 80. taki egzamin, poczynając od przewodniczenia ruchowi - przecież tam były inne wybitne osoby, które odegrały ważną rolę - Anna Walentynowicz, byli Gwiazdowie, byli inni - oni nie mieli jednak tego formatu przywódcy i tego charyzmatu, żeby pociągnąć za sobą tę ryzykowną wyprawę w historię, żeby pociągnąć za sobą Gdańsk i później całą Polskę - przekonywał.

Smolar odpierał jednocześnie zarzuty szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który stwierdził, że w związku z faktem, iż Czesław Kiszczak dysponował dokumentami obciążającymi Lecha Wałęsę, w czasie prezydentury Wałęsa "mógł być marionetką". - Waszczykowski jest postacią groteskową. - To jest niesłychane - stwierdził przypominając, że rolą szefa dyplomacji jest dbanie o pozytywny wizerunek kraju poza granicami.

Smolar zarzucił politykom PiS, że ci wykorzystują sprawę archiwum Kiszczaka do "niszczenia korzeni III RP" i stawiania w jej miejsce "innej, pięknej, wyobrażonej Rzeczpospolitej". - Tu chodzi o niszczenie wszystkich ludzi, którzy jakoś byli związani z tym wielkim okresem naszej przygody w historii, 27 już latami i również wielkich osiągnięć, chociaż również wielkiego bólu w różnych środowiskach społecznych - dodał.

IPN ma 22 lutego od godziny 12 zacząć udostępniać dokumenty znalezione w archiwum Czesława Kiszczaka. 18 lutego prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował, że wśród dokumentów tych jest m.in. zobowiązanie Wałęsy do współpracy z SB podpisane przez niego własnoręcznie. IPN zapewnia, że dokumenty są autentyczne, choć prezes podkreślił, że nie poddano ich jeszcze ekspertyzie grafologicznej. Sam Wałęsa podkreśla, że dokumenty te zostały sfałszowane.