Pisząc o uchodźcach, należy stale podkreślać, że pisze się o uchodźcach właśnie. Zarówno bowiem europejska lewica, idealizująca problem i podkreślająca element krzywdy oraz współczucia, jak i europejska prawica – w imię realizmu koncentrująca się na zagrożeniach i problemie bezpieczeństwa, mówiąc o uchodźcach ma na myśli przybywających do Europy – głównie na łodziach i pontonach – mieszkańców Bliskiego Wschodu i Afryki. Tymczasem pośród tych migrantów należy wyróżnić – pamiętając, że w praktyce nie da się ich całkowicie odseparować – trzy grupy: uchodźców z pożogi wojennej, migrantów ekonomicznych poszukujących lepszego życia oraz terrorystów chcących zniszczyć naszą cywilizację.
Mówiąc o terrorystach, należy jednak zawsze pamiętać, że znikoma ich część przybywa wraz z uchodźcami, że sporo z nich już ma unijne paszporty oraz o tym, że zazwyczaj wzrastają i znajdują oni oparcie w dzielnicach zamieszkanych od pokoleń przez imigrantów.
Z kolei, mówiąc o imigrantach, trzeba pamiętać zarówno o prawie człowieka do godnego życia i kryzysie demograficznym w Europie, jak o wymogach prawnych i kulturowych życia na Zachodzie oraz limitowanych możliwościach socjalnych państw i lokalnych społeczności (a także o tym, iż imigranci ekonomiczni nie marzą o mieszkaniu w Polsce czy na Węgrzech, ale że ich głównym celem są Niemcy oraz Wielka Brytania). Zgodzimy się wszyscy, że terrorystów należy tropić, ścigać, karać oraz eliminować warunki sprzyjające ich edukacji oraz rekrutacji. Natomiast imigrantom zarobkowym należy pomagać, ale wedle możliwości poszczególnych krajów. Dopiero przypomniawszy te fundamentalne różnice, możemy się skoncentrować na problemie uchodźców.
Kościół: uchodźcom zawsze pomagać
W Polsce, dodatkowo, problem przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki, jak wiele innych, został spolityzowany. Stał się przedmiotem politycznych gier i polemik toczonych wewnątrz naszego kraju, ze szkodą – rzecz jasna – dla merytorycznej jakości debaty.
Dlatego, by – w miarę możności – uniknąć wpisywania się w polski kontekst, powołam się na swoją wypowiedź z międzynarodowej konferencji w Budapeszcie. Na pytanie o pomoc dla uchodźców odpowiedziałem: „Nie mam w tej mierze żadnych wątpliwości. Jestem tego pewien jako chrześcijanin. Są to przecież nasi bracia oraz siostry przemocą pozbawieni ojczyzny i ojcowizny, poranieni duchowo oraz fizycznie, pogrążeni w żałobie po stracie bliskich. Owszem, ich przyjęcie częstokroć rodzi lokalnie spore problemy. Ale fakt, że prace apostolskie na rzecz migrantów spotykają się czasem z nieufnością czy wręcz wrogością otoczenia, nie powinien w żadnym przypadku stać się przyczyną rezygnacji z tego dzieła solidarności – powołam się na Jana Pawła II – Nakaz zawarty w słowach Jezusa: »Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie« pozostaje całkowicie w mocy w każdych okolicznościach i jest wyzwaniem dla sumienia wszystkich, którzy chcą iść Jego śladami (podkr. – M.Z.).