Gdy pojawiły się pierwsze informacje na temat dyrektywy, nie brakowało optymistycznych głosów. Eksperci CSR mieli nadzieję, że nowe obowiązki nałożone na duże firmy zaliczane do grona jednostek zainteresowania publicznego przyczynią się do większej liczby raportów społecznych i ich popularyzacji na polskim ryku. Zresztą cele przyświecające dyrektywie były podobne jak te przypisywane właśnie CSR-owym raportom firm, czyli zwiększenie transparentności w obszarze społecznej i środowiskowej działalności przedsiębiorstwa i umożliwienie porównywania danych w tym zakresie, wreszcie – poznania planów przedsiębiorstwa na przyszłość.
Niepotrzebne obawy
Szczegóły dotyczące implementacji dyrektywy w kraju (poprzez znowelizowaną ustawę o rachunkowości) nieco osłabiły te oczekiwania. Pojawiła się obawa, że ze względu na dużo krótszy czas, jaki firmy miały na przygotowanie obowiązkowych oświadczeń czy sprawozdań, zrezygnują już one z prac nad raportami społecznymi (wydawanymi zazwyczaj nieco później). Na szczęście nie doszło do tego i do konkursu „Raporty społeczne", organizowanego przez Forum Odpowiedzialnego Biznesu oraz Deloitte, zgłoszono w 2018 r. rekordową liczbę 49 publikacji, przy czym aż 22 organizacje uczestniczyły w konkursie po raz pierwszy. Część firm przyznała, że przyjęcie dyrektywy miało wpływ na decyzję o opublikowaniu raportu społecznego. Pomógł zapewne fakt, że część potrzebnych danych już została zgromadzona.
Zwraca jednak uwagę to, że ze względu na obawę o prawidłowe przygotowanie wymaganych przez prawo dokumentów firmy duży nacisk położyły na kwestie formalne. Widać to na przykładzie pytań nadsyłanych do Ministerstwa Finansów. Spośród kilkudziesięciu zgłoszonych wątpliwości zaledwie kilka dotyczyło merytorycznej zawartości publikacji. Pozostałe pytania odnosiły się do kwestii relacji w sprawozdawczości między jednostką dominującą a spółkami w grupach, formy złożenia sprawozdania itp.
Trudne porównania, zbytnia ogólność
Ale jak polskie firmy poradziły sobie z nowym obowiązkiem? Na pytanie nie da się odpowiedzieć jednoznacznie. Co więcej, brak jest jednego zbioru wszystkich raportów niefinansowych. W pewnym stopniu – dla spółek giełdowych – taką bazę stanowi Elektroniczny System Przekazywania Informacji (ESPI), prowadzony przez Komisję Nadzoru Finansowego. Ale oczywiście nie jest to baza pełna. Pozostałych raportów można szukać na stronach internetowych tych jednostek, które objęte zostały nowym obowiązkiem. Dość duża elastyczność w zakresie struktury publikacji, jaką pozostawiono raportującym podmiotom, oraz wspomniany brak jednej bazy publikacji niestety uniemożliwiły realizację jednego z celów ujawniania danych niefinansowych: możliwości łatwego porównywania zgromadzonych danych.
Na pewno jednak firmy starały się podejść do tematu rzetelnie. Lektura raportów niefinansowych pokazuje, że w większości przypadków nałożone przez ustawodawcę wymogi zostały spełnione. Nie zawsze jednak raporty są łatwe w odbiorze, czasem brak im precyzji i przejrzystego układu. Zdarza się, że gdy poszukujemy opisu danej polityki i spis treści odsyła nas do konkretnej strony, to najwięcej informacji na ten temat i tak znajdujemy rozrzuconych po innych częściach sprawozdania czy oświadczenia. Nieraz – pomimo nagłówków nawiązujących do kolejnych fragmentów ustawy – przedstawione informacje są na tyle ogólne, że nie czerpiemy z nich praktycznie żadnej wiedzy.