Change money, marki, dolary kupię... – tego typu oferty można było usłyszeć pod bankami na przełomie lat 80. i 90. XX w. od panów nazywanych cinkciarzami. Kurs wymiany w tego typu transakcjach był atrakcyjniejszy niż ten, który oferowały banki. Często jednak takie pokątne operacje, przeprowadzane w pośpiechu, sztucznym tłoku, specjalnie wytwarzanej atmosferze nerwowości, kończyły się tak, że kupujący zamiast pliku banknotów za swoje dolary czy marki dostawał pocięte kawałki gazet. Cinkciarz i jego pomocnicy natychmiast się ulatniali.
Oczywiście nie było mowy o transakcjach bezgotówkowych. Nie było kart kredytowych. Większość Polaków nie miała kont bankowych, pensje otrzymywali do ręki. Pieniądze na ich wypłaty do dużych zakładów pracy przywoziły co miesiąc konwoje bankowe.
Bez kont i kart
– Trudno nawet mówić o systemie finansowym 30 lat temu. Jego właściwie nie było – ocenia Wiesław Rozłucki, współzałożyciel i pierwszy prezes warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Giełdy też oczywiście jeszcze nie było. – Banki państwowe rozdzielały pieniądze zgodnie z planem przygotowanym przez państwo. Działały banki spółdzielcze, tam były jakieś kredyty, ale handel prywatny korzystał ze swoich kapitałów. Bardzo aktywny był czarny rynek kapitałowy – opowiada Wiesław Rozłucki.
– Wyszliśmy z finansowej pustyni. Instytucji, które działałyby jak banki w świecie zachodnim, nie było. Nasze finanse to była katastrofa – wspomina ekonomista prof. Witold Orłowski. – Bank państwowy stał się symbolem kolejek. Pracownice banków ręcznie wypisywały rachunki. Mniejsze banki to były z reguły dość podejrzane instytucje. Wybuch inflacji pożarł Polakom oszczędności, które z trudem gromadzili przez dziesiątki lat. Pojawił się biznes kantorowy – opowiada.
– Sektor bankowy w Polsce istniał oczywiście przed transformacją, ale był zupełnie inny niż obecnie. Nie było banków prywatnych, a jedynie Narodowy Bank Polski, który w pewnym sensie był monobankiem. Początek zmian to lata 1986–1987. Wtedy podjęto prace nad przywróceniem złotemu roli pieniądza w gospodarce. Ruszyły prace nad reformą NBP oraz polskich banków – wspomina Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.