System ubezpieczeń zdrowotnych w USA wygląda inaczej niż w Europie. Pracownicy są nim obejmowani obowiązkowo w przypadku przepracowania odpowiedniej liczby godzin lub też w formie dodatkowej zachęty do skorzystania z oferty danego pracodawcy. To oznacza jednak, że warunki umowy ubezpieczeniowej mogą ulec dość łatwo zmianie i właśnie coś takiego może się zdarzyć teraz w wielu amerykańskich firmach.
Według analityków zajmujących się rynkiem ubezpieczeń zdrowotnych sytuacja, w której wariant Delta koronawirusa zbiera coraz większe żniwo w całych Stanach i napędza liczbę hospitalizacji może sprawić, że firmy będą zmuszone podwyższyć składki ubezpieczeniowe pobierane od niezaszczepionych pracowników. Te składki nie będą jednak finansowane przez pracodawców, koszty braku szczepienia poniosą pracownicy osobiście. Analitycy wskazują tutaj na analogię z wyższymi składkami ubezpieczeniowymi palaczy, którzy płacą więcej z powodu większego ryzyka dla zdrowia spowodowanego ich osobistymi wyborami.
Firmy przyglądają się teraz potencjalnym kosztom, jakie mogą ponieść ich niezaszczepieni pracownicy z powodu zarażenia się koronawirusem i związanym z tym leczeniem. Według firmy konsultingowej Mercer Health można się spodziewać, że składki zdrowotne dla niezaszczepionych wzrosną o 20 do 50 dolarów na wypłacie, czyli o tyle zmaleją wypłaty niezaszczepionych. Wyższa składka zdrowotna pozwali pracodawcom zająć relatywnie neutralną pozycję w sporze o szczepienia, ale z wyraźną sugestią, co się opłaca bardziej.
- Z perspektywy pracodawcy lepiej jest móc powiedzieć: nie nakazujemy szczepienia, ale chcemy cię zachęcić do niego – powiedział, cytowany przez CBS, Wade Symons, partner w Mercer Health.
Jak przypomina serwis „The Hill”, wiele firm ubezpieczeniowych przez jakiś czas nie pobierała opłat za leczenie Covid-19, jednak rozpoczęcie akcji szczepień sprawiło, że zakończyły „okres łaski”. W tej chwili pobierają już normalne opłaty.