Szczególnie ucierpi branża budowlana oraz wszystkie z nią powiązane, jak stalowa, wykończeniowa czy transportowa.

– Ubezpieczyciele są coraz bardziej ostrożni, jeśli chodzi o udzielanie wsparcia zarówno w gwarancjach, jak i ubezpieczeniu kredytu kupieckiego. Skutkuje to albo ich wycofywaniem się z niektórych branż, ale też podnoszeniem składek czy zwiększaniem udziału własnego przedsiębiorstw – mówi Dariusz Poniewierka, nowy prezes Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Analogiczną sytuację można było na rynku zaobserwować w roku 2002, a później na przełomie lat 2008/2009. – Fale czyszczenia portfeli przez ubezpieczycieli należności i gwarantów nadchodzą w cyklach 3–6-letnich. Poprzednio obserwowane zjawisko na poziomie europejskim trzy lata temu spowodowało, że firmy praktycznie do zera ograniczyły udzielanie ubezpieczenia kredytu w niektórych segmentach rynku – uważa Dariusz Poniewierka.

W Polsce zaczęło się od firm IT, jednak ograniczenia rozlały się też na inne gałęzie gospodarki, np. branżę mięsną. Sytuacja stała się na tyle groźna, że UE zezwoliła na zwiększenie zakresu ubezpieczeń gwarantowanych przez rządy, by stymulować gospodarkę.

Jak komentuje rynek, doprowadza to do błędnego koła: firmy, które chcą zabezpieczyć spłatę należności, napotykają uzasadniony opór ubezpieczycieli, którzy nie chcą brać na siebie zbyt dużego ryzyka. To przekłada się albo na wzrost nieściągalnych przez przedsiębiorców należności, albo na wycofywanie się ich z rynku z obawy, że kolejne opóźnienie w płatnościach pogrąży firmę. W skali makro automatycznie przekłada się to na spowolnienie gospodarki.

Optymizmem może jedynie napawać fakt, że mamy stosunkowo mały udział handlu zagranicznego w PKB oraz duży rynek wewnętrzny. – Pozwala to mieć nadzieję, że nie ziszczą się najbardziej negatywne scenariusze analityków – dodaje szef KUKE.