Portfel wzorcowy jednego z funduszy akcji przykuł uwagę czytelnika „Parkietu". Przy wyliczaniu stopy zwrotu tego benchmarku odejmuje się bowiem opłaty stałe za zarządzanie funduszem. – Tego chyba jeszcze nie było: nowy sposób na oskubanie klientów? – pyta oburzony.
Okazuje się jednak, że taki sposób liczenia wzorca jest całkiem powszechny i wcale nienowy.
Zaledwie jedna szósta funduszy akcji polskich uniwersalnych ma benchmark oparty w 100 proc. na WIG. Pozostałe stosują różne kombinacje indeksów akcji i stóp WIBOR lub WIBID. Aż sześć TFI odlicza od benchmarków opłaty stałe za zarządzanie funduszem.
Po co? Żeby lepiej oceniać zarządzających. Wycena jednostek uczestnictwa jest już pomniejszona o opłaty za zarządzanie, zarówno stałe, jak i zmienne (jeżeli w ogóle są). Dlatego, aby ocenić pracę prowadzącego portfel, od wzorca również trzeba je odjąć.
Takie podejście do sprawy można zrozumieć – to nie zarządzający ustala poziom opłat w funduszu, a stopa zwrotu, którą widzi klient, nie jest wynikiem brutto wypracowanym przez prowadzącego portfel. Jest ono uzasadnione pod jednym warunkiem: TFI nie nalicza tzw. opłaty za sukces, czyli opłaty zmiennej za zarządzanie, pobieranej za pokonanie benchmarku. W takiej bowiem sytuacji, obniżanie stopy zwrotu portfela wzorcowego o opłaty stałe po to, aby naliczyć kolejne opłaty, może wywoływać konsternację klientów.