Pan W. domagał się odszkodowania z autocasco za skradziony samochód. Towarzystwo ubezpieczeniowe nie uznało tego roszczenia. Twierdziło, że jeden z dwóch przedłożonych w postępowaniu likwidacyjnym kluczyków nie był oryginalny. Został dorobiony, nie pochodził z wyposażenia samochodu ubezpieczonego, ale z zupełnie innego pojazdu. Zgodnie zaś z zapisami ogólnych warunków ubezpieczenia autocasco obowiązkiem ubezpieczonego było przedłożenie dwóch fabrycznych urządzeń do otwierania auta, czego właściciel pojazdu nie uczynił.
Sąd Rejonowy w Ełku nie podzielił twierdzeń ubezpieczyciela i zasądził od niego 63 tys. zł odszkodowania. Uznał, że skopiowanie kluczyka (mężczyzna nie kwestionował jego nieoryginalności) i niezgłoszenie tego ubezpieczycielowi nie świadczy o naruszeniu warunków umowy. Mężczyzna przekazał ubezpieczycielowi dwa kluczyki do pojazdu, zgodnie z deklarowaną we wniosku ubezpieczeniowym ilością. W czasie zawierania umowy agent ubezpieczeniowy nie weryfikował oryginalności kluczyków.
Innego zdania był jednak Sąd Okręgowy w Suwałkach. Stwierdził, że ubezpieczony uchybił obowiązkom wynikającym z umowy ubezpieczenia. Dysponował bowiem tylko jednym kluczykiem służącym do korzystania z pojazdu, wbrew swej deklaracji zawartej we wniosku ubezpieczeniowym.
Z opinii biegłego z dziedziny mechanoskopii wynika, że jeden z kluczyków jest oryginalny, z fabrycznego wyposażenia, drugi zaś dorobiony, z wyposażenia bliżej nieokreślonego pojazdu. Zakres jego pracy uniemożliwiał prawidłową obsługę centralnego zamka skradzionego auta.
Sąd uznał, że nawet gdyby przyjąć wersję ubezpieczonego, że kupił samochód wraz z kluczykami, które przedłożył ubezpieczycielowi, powinien był przed zakupem auta zweryfikować sprawność wszystkich elementów stanowiących jego wyposażenie, w tym wszystkich kluczyków. Powinien przeprowadzić próbę zamykania i otwierania pojazdu, a także jego uruchomienia. Wykazał się rażącym niedbalstwem przy zakupie samochodu, co wyłącza odpowiedzialność ubezpieczyciela.