19-latek został śmiertelnie potrącony na niebezpiecznym odcinku A4. Prokuratura umorzyła śledztwo, nie dopatrując się winy kierowcy. Rodzice chłopaka twierdzą, że za jego śmierć odpowiedzialna jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. I rozważają pozwanie jej o odszkodowanie. Prawnicy twierdzą, że mają szansę wygrać.
Pseudoautostrada
– Będziemy się starać wykazać w procesie cywilnym, że wypadek był skutkiem zaniedbań zarządcy tej pseudoautostrady – powiedział „Rz" Bartosz Boberski, szef kancelarii odszkodowawczej Auxilia.
Do wypadku doszło w okolicach zjazdu Chojnów–Złotoryja. Nie ma tam pasa awaryjnego. 19-latek w grudniu 2013 r. miał w tym miejscu awarię. Gdy wyjmował trójkąt ostrzegawczy, wpadł na niego bus, który nie zdążył wyhamować.
Prokuratura i sąd wskazały, że na autostradzie kierowca nie musi przewidywać pojawienia się niespodziewanej przeszkody, nawet jeśli na drodze nie ma pasa awaryjnego. Dlatego firma ubezpieczeniowa odmówiła wypłaty zadośćuczynienia rodzicom ofiary.
Rodzice zamierzają najpierw pozwać ubezpieczyciela, ale nie wykluczają też pozwania zarządcy autostrady, czyli GDDKiA, na podstawie art. 415 k.c., który mówi o odpowiedzialności za zawinioną szkodę. Tego rodzaju spory kończą się zwykle procesem z zakładem ubezpieczeń, zdarzają się też pozwy przeciwko zarządcy drogi. Potwierdza to Agnieszka Rosa z PZU SA (to nie ta firma ma być pozwana).