- Realizujemy bardzo konsekwentny proces i jest istotne, abyśmy skupiali się na nim, a nie na terminie - powiedział dziennikarzom podczas wizyty na salonie lotniczym w Singapurze. - To powiedziawszy, zbliżamy się do ważnego etapu: lot na certyfikację jest następnym ważnym etapem, a kiedy zakończy się, sądzę, że będziemy mieć nieco więcej jasności, dokąd ten proces pójdzie następnie - cytuje Reuter.
Lot na certyfikację zostanie wykonany przez pilotów z FAA, "nie jest jeszcze zaplanowany, bo mamy kilka kwestii do rozwiązania, ale nadal zawężamy je. Czekamy na propozycje Boeinga w kilku sprawach" - dodał.
Dickson spodziewa się do czasu podjęcia decyzji zamknięcia technicznego dostosowania ze światowymi regulatorami kryteriów cofnięcia uziemienia, ale zauważył, że może dojść do różnic w sposobie przywracania tych samolotów do pracy na świecie.
Przedstawił dziennikarzom kroki trwające około miesiąca od lotu na certyfikację do najwcześniejszej decyzji o cofnięciu uziemienia. Nie uwzględnia ona żadnych niespodzianek z testów. Wyklucza też procedurę zatwierdzania indywidualnych planów szkolenia pilotów poszczególnych linii. FAA zatwierdzi minimalne wymogi szkolenia, jako główny organ certyfikujący MAX-y, a następnie zaaprobuje plany linii amerykańskich, jako ich krajowy regulator.
Przedstawione przez Dicksona etapy wyglądają tak: