Polskie weto może na lata zatrzymać rozwój naszej kolei

Zahamowanie budowy i modernizacji linii kolejowych – taki może być skutek wykolejenia siedmioletniego budżetu UE.

Aktualizacja: 08.12.2020 09:27 Publikacja: 07.12.2020 21:00

Polskie weto może na lata zatrzymać rozwój naszej kolei

Foto: Adobe Stock

Zawetowanie unijnego budżetu i brak dostępu do pieniędzy z Funduszu Odbudowy dramatycznie odbiłyby się na inwestycjach w poprawę funkcjonowania transportu. Zwłaszcza kolejowego, bo w perspektywie 2021–2027 to kolej ma być priorytetem. W rezultacie zagrożona będzie zarówno modernizacja istniejących, jak i budowa nowych linii kolejowych, gdzie poziom unijnych dotacji jest bardzo wysoki i może sięgać 85 proc. wartości wydatków.

– Państwo niewiele finansuje w infrastrukturze kolejowej, główne wydatki utrzymaniowe linii. Modernizacja i budowa finansowane są pieniędzmi z UE. Ich brak w praktyce oznaczałby zatrzymanie wszelkich inwestycji kolejowych – uważa Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Kolej się zatrzyma

– Strata unijnego dofinansowania miałaby tragiczne skutki. W kolejnych latach za pieniądze z nowego budżetu UE chcieliśmy wejść w nowy etap: chodzi już nie tylko o modernizację torów, ale i budowę kolei o prędkości 200–250 km/h – dodaje Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.

Zarządzająca kolejową infrastrukturą spółka PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK) uchyliła się od komentarza na temat potencjalnych skutków zawetowania unijnego budżetu dla planowanych przez nią przedsięwzięć. Informuje, że wysokość budżetu na realizację kolejowych inwestycji leży poza kompetencjami spółki. – Dysponujemy dokumentacją projektową i przedprojektową na ogłoszenie w kolejnych latach ok. 40 przetargów na roboty budowlane na kwotę kilkudziesięciu miliardów złotych – poinformował Mirosław Siemieniec, rzecznik PLK.

Czytaj także: Coraz więcej strat w efekcie weta dla unijnego budżetu 

Tymczasem obaw przed wyhamowaniem strumienia unijnych pieniędzy nie ukrywają samorządy. – Weto wobec budżetu europejskiego to jak włączenie hamulca awaryjnego w rozpędzonym pociągu. Byłby to ogromny cios w rozwój Wielkopolski – ostrzega Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. Pod znakiem zapytania stanęłaby realizacja 17 priorytetowych przedsięwzięć wartych niemal 6,5 mld zł, które zostały zgłoszone do Krajowego Planu Odbudowy. Wśród nich znalazła się m.in. modernizacja regionalnych linii kolejowych: Szamotuły–Międzychód, Wągrowiec–Rogoźno–Czarnków i Śrem–Czempiń, a także zakupy nowego taboru kolejowego dla przewozów regionalnych. Ten ostatni będzie wart ok. 960 mln zł. – Projekt obejmuje zakup 20 nowych pięcioczłonowych elektrycznych zespołów trakcyjnych oraz 12 nowych pojazdów o napędzie wodorowym – informuje Robert Pilarczyk, dyrektor departamentu transportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego.

W ramach Krajowego Planu Odbudowy 410 mln zł mogłoby otrzymać województwo podkarpackie, które zaplanowało zakup niskoemisyjnego taboru kolejowego do przewozów pasażerskich.

Rozwój dzięki UE

Na unijne pieniądze mocno liczy także Dolny Śląsk. – Rozwój naszego regionu i wiele ważnych inwestycji w dużej mierze zawdzięczamy środkom europejskim – podkreśla Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego.

Dolnośląski samorząd, stawiając na rozwój kolei w regionie, mocno inwestuje w nowy tabor. Pod koniec września Koleje Dolnośląskie i PESA Bydgoszcz podpisały wartą 145 mln zł umowę na dostawę pięciu nowych pociągów, w znacznej części finansowanych z UE w ramach umowy z Centrum Unijnych Projektów Transportowych. W połowie października podpisano kolejną umowę na dostawę sześciu pociągów za 170 mln zł od Newagu.

W województwie realizowany jest także program przejmowania od PKP nieczynnych linii kolejowych, rewitalizowania i ponownego uruchamiania połączeń. W planach jest przekształcenie kilkuset kilometrów korytarzy po zlikwidowanych i rozebranych liniach kolejowych, gdzie nie opłaca się przywracać ruchu pociągów, w trasy dla pojazdów autonomicznych oraz dla ruchu rowerowego. Dzięki temu w perspektywie kilku najbliższych lat regionalny transport publiczny mógłby docierać do każdego miasta na Dolnym Śląsku i ponad 95 gmin wiejskich w regionie.

– Perspektywa unijna na lata 2014–2020 pokazała, że na Dolnym Śląsku znakomicie wykorzystujemy szansę, jaką daje obecność w UE. Budżet unijny na lata 2021–2027 z dodatkowym Funduszem Odbudowy ma być wyjątkowy. Polska nie może sobie pozwolić na stratę tego wsparcia – mówi marszałek Przybylski.

Zwłaszcza że to pieniądze z UE wyciągnęły polską kolej z cywilizacyjnego skansenu i odgrywają znaczącą rolę w realizacji projektów zaplanowanych przez przewoźników. Z dotacji w ramach POIiŚ korzysta m.in. PKP Intercity, które w ramach wartego 7 mld zł programu inwestycyjnego realizuje obecnie przedsięwzięcia za ponad 4,5 mld zł. Po jego zakończeniu pociągi przewoźnika mają być zestawione w blisko 80 proc. z nowego lub zmodernizowanego taboru, 94 proc. składów zostanie wyposażonych w klimatyzację, a w co najmniej 77 proc. będzie dostępny bezprzewodowy internet.

Potrzeby polskiej kolei są gigantyczne. Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że potrzeba 1700 wagonów pasażerskich, prawie 900 elektrycznych zespołów trakcyjnych i 245 lokomotyw, żeby przed 2030 r. zastąpić tabor, którego wiek przekracza 40 lat.

Zawetowanie unijnego budżetu i brak dostępu do pieniędzy z Funduszu Odbudowy dramatycznie odbiłyby się na inwestycjach w poprawę funkcjonowania transportu. Zwłaszcza kolejowego, bo w perspektywie 2021–2027 to kolej ma być priorytetem. W rezultacie zagrożona będzie zarówno modernizacja istniejących, jak i budowa nowych linii kolejowych, gdzie poziom unijnych dotacji jest bardzo wysoki i może sięgać 85 proc. wartości wydatków.

– Państwo niewiele finansuje w infrastrukturze kolejowej, główne wydatki utrzymaniowe linii. Modernizacja i budowa finansowane są pieniędzmi z UE. Ich brak w praktyce oznaczałby zatrzymanie wszelkich inwestycji kolejowych – uważa Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Pozostało 87% artykułu
Transport
PKP lepsze od kolei niemieckich, ale w ogonie Europy
Transport
Rosyjscy piloci cywilni odesłani na symulatory. Bo nie umieją lądować
Transport
Boeing nie wznowił jeszcze produkcji B737 MAX. Ma ją zacząć w grudniu
Transport
Niemiecki Fraport sprzedał udziały w rosyjskim lotnisku. Bo nie miał wyjścia
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Transport
Duże zmiany dla kierowców w Krakowie. Nowe odcinki dróg jeszcze w tym roku