Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (MiR) wystąpiło do Rady Ministrów z wnioskiem o pieniądze z rezerwy budżetowej, które miałyby trafić do Krajowego Funduszu Drogowego, rekompensując w ten sposób straty z powodu zawieszenia opłat za przejazd.

Jak dowiedzieliśmy się od przedstawiciela zarządzającej płatnym odcinkiem A1 spółki Gdańsk Transport Company, rozmowy w sprawie otwarcia bramek zaczęły się w ubiegłym tygodniu, a inicjatorem byli przedstawiciele MiR. Uzgodniono, że bramki mogą być otwierane w czasie weekendów w lipcu i sierpniu. Oznacza to, że przejazd płatnym odcinkiem autostrady może być  darmowy w piątki od godziny 16 do 22.30, następnie w soboty od godziny 7 do 22.30 oraz w niedziele od godziny 7 do 22.30. Decyzja o otwarciu bramek będzie podejmowana na bieżąco przed weekendem.

Otwarcie bramek ma zapobiec korkowaniu się trasy przed placami poboru opłat, gdy zacznie się wakacyjny szczyt przejazdów. Podobne rozwiązanie zastosowano w sierpniu ubiegłym roku, gdy okazało się, że w korkach do bramek przy wjeździe na autostradę i zjeździe z trasy pod Gdańskiem kierowcy stali nawet po dwie godziny. Dobowy ruch na trasie sięgnął wtedy 70 tys. samochodów. W rekordowym dniu było to 82 tys. aut.

Ubiegłoroczne korki przed bramkami miały przyspieszyć prace nad likwidacją bramek i wprowadzeniem elektronicznego poboru opłat. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zleciło już opracowanie analizy możliwych rozwiązań. Miały być gotowe jesienią. Jednak po przejściu wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej do Brukseli, nowy minister infrastruktury Maria Wasiak zarzuciła plany poprzedniczki. Elektroniczny system poboru opłat dla samochodów osobowych zostanie wprowadzony dopiero pod koniec 2018 roku.

Na otwarciu bramek budżet może sporo stracić. Szacuje się, że w wakacyjne piątki lub w niedziele dobowe przychody to przynajmniej 1,3 mln zł.