Niemieckie sądy są po stronie związkowców. Instytucje i w Darmstadt i w Duesseldorfie wydają wyroki korzystne dla pracowników, bądź zawieszają wydanie wyroku do czasu zakończenia protestu. Lufthansa została zmuszona do odwołania prawie 4 tysięcy lotów od czasu rozpoczęcia protestów 6 listopada w południe. To oznacza, że ten strajk jest wyjątkowo kosztowny z pewnością strata wyniesie ponad 100 mln euro.
Przewoźnik robi, co może żeby pasażerowie ucierpieli jak najmniej. Nie zmienia to faktu,że tylko dzisiaj - we czwartek 12 listopada przynajmniej 100 tys. podróżnych z biletami Lufthansy zostanie na ziemi. Niezbyt płynnie działa strona internetowa linii, gdzie można próbować zmienić swoją rezerwację, a linie telefoniczne są nieustannie zajęte, zapewne jest ich zbyt mało.
A straty będą rosły, bo wielu potencjalnych pasażerów będzie unikało rezerwowania lotów tej linii. To będzie znaczącym uszczupleniem dochodów, bo właśnie nadchodzą święta Bożego Narodzenia i Nowego Roku, kiedy wzrasta liczba podróżujących.
Prezes Lufthansy, Carsten Spohr zapowiada jednak,że przewoźnika nie stać jest na ustępstwa większe od tych, jakie już zaoferował. Pracownicy już zatrudnieni mogą liczyć na podwyżki i lepsze warunki odchodzenia na emeryturę. Mają otrzymać po 3 tys. euro jednorazowego bonusu, plus podwyżki zarobków o 1,7 proc. od 1 stycznia 2016 i ponownie o tyle samo w kolejnym roku. Zarząd zgodził się również na ich wcześniejsze emerytury przy wypłacaniu 60 proc. ostatniej pensji przez 10 lat, aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Ale nowi już nie i o to dzisiaj właśnie walczą związki.
Nowe warunki zatrudnienia będą obowiązywały także w niskokosztowej linii Eurowings. To wszystko po to, by Grupa Lufthansy (w jej skład wchodzą także Austrian Airlines, Swiss, Brussels Airlines, Air Dolomiti ,Lufthansa Citiline) była w stanie sprostać konkurencji z jednej strony luksusowych przewoźników z Zatoki, z drugiej linii niskokosztowych - Ryanaira, eAsyJeta i Wizz Aira.