To był ostatni rejs, kiedy A380, największą maszynę pasażerską na świecie pilotował kapitan Christian Pokorski. W Lufthansie latał od 33. lat. Dlatego zdecydował się na widowiskową, ale dla niektórych traumatyczną, formę pożegnania, mocno zakołysał skrzydłami, mocno przechylając cała maszynę na prawo. Dla osób, które doświadczyły takiego manewru po raz pierwszy mogło się wydawać, że z samolotem pełnym pasażerów i zatankowanym „pod korek”, dzieje się coś niedobrego, a pilot stracił nad nim kontrolę.
Czytaj więcej
Związek zawodowy Ufo uznał, że negocjacje dotyczące wynagrodzeń dla 18 tysięcy członków załóg pokładowych Lufthansy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Wezwał ich więc do głosowania za strajkiem.
Pasażerowie nic nie wiedzieli
Oczywiście nic bardziej mylnego. Tyle, że zazwyczaj takie pożegnania są przyjęte na lotniskach w krajach, gdzie linia ma swoją bazę i w Lufthansie są zaakceptowaną praktyką.
W innych liniach niekoniecznie. Ale lotnisko w Los Angeles było poinformowane, że jest to ostatni rejs kapitana Pokorskiego i wcześniej pożegnało maszynę salutem wodnym zorganizowanym przez lotniskowych strażaków.