Do tego incydentu doszło w ostatni poniedziałek późnym wieczorem czasu wschodniego wybrzeża USA., w pięć godzin po starcie z LA. Dziesięcioletni Boeing 747-8 akurat przelatywał nad Minneapolis i kierował się korytarzem nad Chicago, kiedy personel pokładowy poinformował kapitana o incydencie.
Czytaj więcej
Pasażerowie linii JetBlue przeżyli w czasie rejsu z Bridgetown do Nowego Jorku horror. Już mieli...
Jak powiedział rzecznik Lufthansy, Andreas Bartels do nieplanowanego lądowania na lotnisku O’Hare było „środkiem zapobiegawczym”, bo pożar został wcześniej ugaszony. W oświadczeniu Lufthansy czytamy natomiast, że bezpieczeństwo osób przebywających na pokładzie nie było zagrożone, ani żaden z pasażerów nie został poszkodowany. Ucierpiały natomiast dwie stewardesy, którymi zajęły się służby medyczne.
„Personel naziemny Lufthansy pomaga obecnie pasażerom i zostaną oni przebukowani do miejsc docelowych. Lufthansa przeprasza pasażerów za niedogodności. Bezpieczeństwo pasażerów i załóg mają zawsze najwyższy priorytet” – czytamy dalej w oświadczeniu.
To bardzo trudne zadanie w sytuacji, jaka dzisiaj panuje na lotniskach amerykańskim, a O’Hare jest jednym z tych, które ucierpiały najbardziej z powodu kolejnych fal mrozu i śnieżyc. Samolot jednak nie mógł lecieć dalej, ponieważ załoga była niekompletna, a dodatkowo z powodu obowiązujących procedur, w sytuacji, kiedy doszło do nieplanowanego lądowania, jej czas pracy skończyłby się przed przylotem do Frankfurtu.