Ponowne otwarcie pasów startowych było możliwe tylko dzięki asyście wojska, które patroluje lotnisko i okolice. Władze lotniska zdecydowały się na razie na wznowienie tylko części lotów.
Drony w okolicach Gatwick pojawiły się w środę 19 grudnia i całkowicie sparaliżowały działanie portu lotniczego na 36 godzin. Wiele lotów zostało przekierowanych do innych lotnisk, jak Londyn-Heathrow, City i Luton. Policja intensywnie poszukuje osoby lub osób, które są właścicielami dronów, które pojawiły się w pobliżu lotniska za każdym razem, gdy podejmowana była próba ponownego otwarcia pasa startowego.
Brytyjska policja jest przekonana, że loty dronów w pobliżu Gatwick są "rozmyślnym aktem, mającym na celu zakłócenie działania portu lotniczego". Jej zdaniem nic nie wskazuje jednak na to, by zdarzenia miały podłoże terrorystyczne.
W Wielkiej Brytanii obowiązuje zakaz lotu dronów w obszarze 1 km od ogrodzenia lotniska. Za jego złamanie grozi nawet do 5 lat więzienia.
Brytyjski minister transportu Chris Grayling powiedział BBC, że zaobserwowane w okolicach lotniska drony wyglądają na niewielkie, komercyjnej wielkości maszyny. W tropieniu operatorów dronów ma pomóc wojsko dysponujące specjalistycznym sprzętem. Policja zapowiada, że może zestrzelić drony, które ponownie pojawią się w okolicach lotniska - informuje BBC. Tropieniem dronów i operatorów zajmuje się 20 oddziałów policji z Sussex.