„Rzeczpospolita" poznała plany narodowego przewoźnika na 2015 rok. Są to m.in. zamówienie nowych samolotów, ogłoszenie kierunków długodystansowych i wypracowanie po raz kolejny zysku z działalności operacyjnej. Na koniec 2015 r. LOT ma wpisane w planie restrukturyzacji 124 mln zł zysku operacyjnego, czyli z latania. Ma to być kolejny rok na plusie po 2014, w którym zysk miał wynieść 71 mln zł, a już wiadomo, że jest wyższy. LOT poda go oficjalnie po audycie.
– Wchodzimy w ostatnią fazę restrukturyzacji i koncentrujemy się na tym, żeby przygotować firmę do rozwoju w roku 2016. A w 2015 musimy osiągnąć zdecydowanie lepsze wyniki niż w 2014, przy znacząco przyciętym oferowaniu i gdy LOT w nic nie wolno inwestować – mówi „Rzeczpospolitej" Sebastian Mikosz, prezes LOT. – Ale ten wynik nie wziął się z powietrza. Zdecydowanie jest do osiągnięcia.
– Czuję się teraz jak człowiek w gipsie. Rynek się rozwija, widzę doskonałe statystyki konkurencji. Weszliśmy w okres najbardziej restrykcyjnych ograniczeń, czyli bardzo trudny dla finansów. Ale jednocześnie zaczynamy końcowe odliczanie i przygotowujemy się do tego, co będzie się działo w roku 2016 – wskazuje prezes LOT.
Pomogą taniejące paliwa? – Zysku w 2015 roku nie osiągniemy dzięki taniej ropie. Nie jest tak, że ropa w cenie poniżej 60 dol. za baryłkę automatycznie poprawia nasze wyniki. Dla mnie jako menedżera linii lotniczej najgorsze jest to, że jej ceny są nieprzewidywalne. Jesteśmy w sytuacji, kiedy ropa była bardzo droga, potem gwałtownie staniała, a potem jej ceny ponownie poszły w górę. Ten biznes nie znosi nieprzewidywalności kosztów – mówi Mikosz.
LOT wykupił transakcje ubezpieczające od zmian cen ropy na 12 miesięcy do przodu na zakup paliwa lotniczego. Resztę kupuje na wolnym rynku po cenach bieżących.