Niemieccy celnicy już zatrzymują polskie ciężarówki i przypominają kierowcom, że ich pracodawcy muszą składać faksem formularze powiadomienia do niemieckiej administracji celnej o operacjach transportowych wykonywanych w Niemczech. Od 1 stycznia w Niemczech obowiązuje także w transporcie płaca minimalna (ustawa w skrócie nazywana jest MiLoG), wynosząca 8,5 euro za godzinę.

Niemcy rozciągnęły ten obowiązek na przedsiębiorców zagranicznych, o ile wykonują przewozy w Niemczech, niezależnie od tego czy jest to przewóz docelowy, kabotaż czy tranzyt. Niemiecka administracja celna zezwala, aby dokumentacja przewozów i wypłat minimalnych stawek była przechowywana w siedzibie przedsiębiorstw, ale na żądanie przesyłana w języku niemieckim. Za niestosowanie się grozi pół mln euro kary.

- Tak szerokie zastosowanie przepisów niemieckiej ustawy o płacy minimalnej może stanowić ograniczenie swobody świadczenia usług (art. 56 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) – uważa aplikant radcowski w firmie prawniczej GWW Helena Kozakiewicz. – Oznacza bowiem dodatkowe i nieuzasadnione obciążenie gospodarcze. W efekcie utrudnia lub przynajmniej czyni mniej atrakcyjnym transgraniczne świadczenie usług przez zagraniczne przedsiębiorstwa. Taka regulacja godzi w suwerenność innych krajów w zakresie ich wewnętrznych przepisów dotyczących warunków wynagradzania pracowników, ustalanych w oparciu o lokalne realia i uwarunkowania – dodaje Kozakiewicz.

Polscy przewoźnicy zdobyli jedną czwartą europejskiego rynku samochodowych przewozów międzynarodowych. Dzięki obrotności przedsiębiorców bilans płatniczy kraju w 2013 roku w branży transportu drogowego wykazał nadwyżkę 2,7 mld euro. Przedsiębiorcy obawiają się, że ta dobra passa może się skończyć wraz z wprowadzeniem w Niemczech płacy minimalnej. Podniesie ona koszty przejazdu przez Niemcy o co najmniej sto euro i pochłonie znaczną część zysku.

- Przewoźnicy polscy nie mają w obecnych stawkach frachtowych możliwości wypłacania i diet i ryczałtów i pensji wg MiLoG – uważa wiceprezes jednej z największych firm transportowych w Polsce, który prosi o anonimowość. Przedsiębiorcy uważają, że nowe prawo ma pozbawić ich przewagi konkurencyjnej i ułatwić niemieckim firmom odzyskanie rynku, który utraciły w ostatnich dekadach. Według danych niemieckiego stowarzyszenia przewoźników BGL firmy zagraniczne wykonały w Niemczech w 2013 roku pracę przewozową 6,7 razy większą od niemieckich, gdy w 2000 roku 4,3 razy większą.