Od piątku, 6 lutego w systemie rezerwacyjnym przewoźnika wprowadzony został tzw. stop-booking, czyli blokada rezerwacji i zakupu biletów na wszystkie rejsy Eurolotu po 31 marca.
- Cały proces ma się odbyć w sposób zorganizowany. Linia będzie latała, tak jak jest to teraz, do 31 marca włącznie - powiedziała „Rzeczpospolitej" rzeczniczka przewoźnika, Karolina Bursa. Jak podkreśliła pasażerowie, którzy wykupili bilety na rejsy po tym terminie otrzymają od przewoźnika wszystkie wymagane świadczenia. — Z każdym z nich Eurolot skontaktuje się indywidualnie w sprawie rezerwacji- dodała rzeczniczka linii.
LOT, któremu Eurolot woził pasażerów sam zadba o nich. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita" w LOT z każdym z nich - a jest to ok 300 osób - w niedługim czasie skontaktuje się call center. Jak powiedziała „Rzeczpospolitej" rzeczniczka linii, Małgorzata Kozieł LOT zaproponuje pasażerom połączenia w ramach własnych rejsów, bądź we współpracy z innymi przewoźnikami.
O tym, że Eurolot ma poważne kłopoty finansowe wiadomo było od kilku lat. Prezes Mariusz Dąbrowski, który zarządzał linią od 2011 roku do stycznia 2014 zbytnio rozbudował połączenia, zwłaszcza zagraniczne i starał się konkurować z LOTem. Linia była również mało konkurencyjna w porównaniu z OLT Express, która sprzedawała bilety na rejsy po Polsce po 99 złotych. Eurolot chciał sprostać tej konkurencji i poległ w niej finansowo