Jeszcze tego samego dnia nad Bałtykiem rozpoczął się Sopot Hit Festiwal. Na starcie igrzysk polskiego show-biznesu stanęli najlepsi, najbardziej znani i lubiani artyści estrady. Stanęli w zawodach o tytuł „Polskiego Hitu Lata 2008”. Słońce zachodziło już za horyzontem, ale głowy gwiazd długo jeszcze były rozpalone. Czerwonowłosy Michał Wiśniewski przypomniał, jak się robi tzw. popelinę, wołając w trakcie swojego anglojęzycznego disco-łomotu: „Głosujcie na trzynastkę!”, bo zwycięzcę mieli wybrać telewidzowie. Dwóch facetów (o płeć chodzi, nie o męskość) z kabaretu Paranienormalni, wspólnie z parą prowadzących (przemilczam nazwiska, bo są igrzyska) zabawiało publiczność. Kabareciarz do prowadzącego: „A co pan mówił, że co zrobi, jak puści singiel pawia?!”. Prowadzący: „Że puszczę pawia! Ha ha!”. Łukasz Zagrobelny, śpiewając w duecie z Eweliną Flintą piosenkę o miłości, bez przerwy odwracał się tyłem do partnerki, by być przodem do kamery. Kiedy śpiewał „Nie kłam, że kochasz mnie”, kamera odpowiedziała. Rzeczywiście go nie kocha. Na uroczyste ogłoszenie wyników, gdy było już wiadomo, że wygrała Doda, wyszło tylko Ich Dwoje, bo Wiśniewski, jak to na igrzyskach, złapał za kulisami „jakąś kontuzję”. Prowadzący, a dołączył do nich sam Tomasz Kammel, zaczęli zastanawiać się, czy wobec wielkiego wzruszenia, które ogarnęło Dodę (nie płakała, ale próbowała), gwiazda wystąpi na bis. „Doda nie kryje wzruszenia. Czeka na 50 tysięcy złotych. Za chwilę będzie musiała wystąpić...” – ciągnęli. Doda zebrała się w sobie i drżącym głosem zaczęła podziękowania. Jej pierwsze słowa brzmiały „Nie, no bez sensu...”. Ale dała potrzymać Kammelowi czek, co ten prowadzący, którego nazwiska nie wymienię, skwitował okrzykiem: „Chłopaki, jakie Tomek Kammel ma branie!”. Tak wybrano „Polski Hit Lata 2008”. Wygrała Doda, więc dodam od siebie, że nie tylko lata, ale i powiewa.