Krzysztof Feusette
Ostatni program „Jak oni śpiewają” w Polsacie prowadziła Joanna Liszowska – w zastępstwie Katarzyny Cichopek. Nie omieszkała przypomnieć, że wcześniej już ten program wygrała, więc ma w domu „Brylantowy mikrofon”. To lans dyskretny, w stylu „wypsnęło mi się, że jestem świetna”.
Inny rodzaj lansu, tzw. lans siekierą ciosany, preferuje Anna Mucha. Najpierw, przed kilkoma tygodniami zaśpiewała u Kuby Wojewódzkiego tak wzruszająco, że sama się popłakała. Teraz – w „Jak oni śpiewają” wystąpiła w piosence „I Can't Get No Satisfaction” – w habicie zakonnicy rozpiętym u dołu tak, by było widać czerwone podwiązki.
Nie ma co robić z tego skandalu z obrazą uczuć religijnych w tle, bo Mucha i tak tego nie zrozumie. Można by przyjąć, że to starannie przemyślana strategia lansu polegająca na podlizywaniu się wszystkim, którzy na dźwięk słowa „Kościół” dostają białej gorączki – gdyby nie fakt, że w słowie „przemyślana” kryje się myśl.
Wróćmy do Cichopek, bo i ona przecież pochodzi ze stajni serialu „M jak miłość”. „Tygodnik Podhalański” doniósł, że w Zakopanem, gdzie mówiła sakramentalne „tak”, najpierw z kościoła na Krzeptówkach wyproszono wszystkich wiernych, potem zlekceważono miejscowych, którzy chcieli życzyć młodym szczęścia, wreszcie ochroniarze wyjęli wielkie parasole, by – nie daj Boże – ktoś nie uwiecznił Cichopkowej w welonie.