Film otwiera scena w metrze: kobieta trzyma za rękę małego chłopca. Potem się rozdzielają, każde wsiada do wagonu innymi drzwiami. Na następnym przystanku kobietę aresztuje policja podczas próby kradzieży portfela jednego z pasażerów. Chłopiec patrzy z rozpaczą za oddalającą się sylwetką matki... Właściwa akcja toczy się wiele lat później. Ów chłopiec Alex dorósł i właśnie opuścił sierociniec. Pragnie odnaleźć matkę, a by zarobić na utrzymanie, zatrudnia się jako pomocnik u fryzjera. Trwa to krótko, bo kusi go portfel jednego z klientów.
Złodziejstwo okazuje się tym, co wychodzi mu najlepiej (czyżby geny?), więc poświęca mu się całkowicie. Pewnego dnia poznaje dziewczynę z dobrego domu studentkę Sarę, gdy próbuje z nudów ukraść w sklepie płytę. Zakochuje się w niej i łatwo wciąga w swój proceder. Dla niego to źródło utrzymania, dla niej okraszona adrenaliną zabawa. On nie ma nic do stracenia, ona może stracić wszystko. Reżyser, choć imponuje opanowaniem warsztatu, dynamicznym montażem, doborem kolorystyki obrazów, bez powodzenia próbuje nadać banalnej fabule głębsze znaczenie.