Dla nadwornego lekarza monarchy są tam i inne ważne informacje, jak np. ta, że Przemysław Gosiewski żyje i widziano go we Włoszczowie, albo ta, że jedna piąta z trzydziestu milionów głosujących Polaków to dziesięć milionów, a nie sześć, i że te dziesięć milionów czeka tylko na sygnał, by wytoczyć wojnę ludziom kardynała Dziwisza. Anonimowi paziowie zdradzają, że im głośniejsza w królestwie krytyka króla, tym więcej radości sprawiają mu audiencje.
Przede wszystkim – najwierniejszych internautów, którzy wiozą Jaśnie Oświeconemu złote skrzynie ze świeżym mięsem do rzucania, inkrustowane diamentami baniaki ze spermą na twarz, bez której zdaniem monarchy nie sposób dziś uprawiać polityki, walizki z krokodylej skóry pełne wibratorów na każdą okazję, świńskie ryje z grzywką i w zerówkach czy fotografie wykutych w granicie pomysłów na wykorzystanie swoich pięciu minut.
Na przykład: jak w pięć minut zostać bucem roku albo nakłonić emerytkę do wpłaty kilkuset złotych na konto milionera. Po wręczeniu prezentów z ust bijących pokłony rozlega się pieśń: „Chwała ci Biłgorajskie Zwierciadło naszej miłości bliźniego. Ty jesteś przyjazne państwo. Ty jesteś sól tej ziemi, jej cukier puder i mąka kartoflana. Dlatego wzywamy rodaków do siekier, kilofów, młotów pneumatycznych i dział przeciwpancernych. Wykopmy nareszcie z Wawelu pijanego Irasiada Borubara Kaczora z jego sympatyczną żoną. Gotowi do startu, start!”.
Kiedy ostatnio skończyli śpiewać, władca zaklaskał cztery razy, co oznaczało, że teraz przed oblicze jego królewskiej mości mogą udać się ważniejsze osobistości, liczące na spotkanie w cztery oczy połączone z intymną rozmową. Był wśród tych znakomitości pisarz Eustachy Rylski, który przyniósł świeżo popełnione haiku: „Więcej w katastrofie smoleńskiej Mrożka niż Szekspira. Palikot publicznie wyraża to, co większość z nas prywatnie myśli”.
Środowisko operowe reprezentował Mariusz Treliński, który na cześć władcy wykonał arię z opery „Polityk Artysta”. Przyszła też Kora Jackowska. Wcześniej z okazji nowej płyty przypomniała sobie, że kiedyś molestował ją ksiądz, teraz intelektualnym tańcem brzucha zapragnęła opowiedzieć historię smoleńskiej tragedii i króla, którego podli ludzie tak nikczemnie krytykują. Ale on już jej pląsów nie widział. Wtulony we własny portret z napisem „Pokolenie JP3” śnił o wielkiej jak pięść centrolewicy, a chłopiec, który we śnie groził mu paluszkiem, nareszcie nie był podobny do marszałka Schetyny.