Okazuje się, że wcześniej podłożył w mieście bombę, która ma wybuchnąć za sześć dni. Jedyną osobą, która wie, gdzie bandyta ukrył ładunek, jest jego brat Pollux. Aby wydobyć od niego tę informację, Sean poddaje się operacji plastycznej, podczas której zamienia się twarzą ze znienawidzonym Castorem.
Tymczasem bandyta odzyskuje przytomność i gdy dowiaduje się, co zaszło, natychmiast zaczyna działać. Film Johna Woo jest dziełem trzymającym w napięciu do samego końca, wysmakowanym plastycznie i dzięki popisowej grze dwóch głównych aktorów wciągającym, mimo dość nieprawdopodobnej fabuły.
Jednak w ujęciu reżysera przedstawiona historia zyskuje głębszy wymiar, stawiając pytania o to, gdzie przebiega granica między dobrem i złem, oraz jak dalece publiczny wizerunek determinuje postępowanie człowieka. Bezwzględny zabójca staje się na moment aniołem, a policjant bez skazy nagle przeistacza się w demona zła. Komu z nich wierzyć? Słodki uśmiech Johna Travolty w finale zapada głęboko w pamięć, nie pozwalając zapomnieć o tym, że odpowiedź na to pytanie, wbrew pozorom, wcale nie jest oczywista.