Kierowca prezesa nie wie, gdzie jest Pałac Prezydencki i woli zmienić temat rozmowy. Ale szef z Nowogrodzkiej jest czujny. Pyta czy wyjaśniono okoliczności wypadków Beaty i Antoniego. „Śledztwo trwa!” – odpowiada Mariusz. „Po co to wspominać? Było minęło!” – ucina sprawę kierowca.
Tymczasem w Pałacu Prezydenckim w całkiem nowej sytuacji politycznej prezydent Andrzej zauważa w rozmowie z rzecznikiem podobieństwa swojej prezydentury do prezydentury Bronka: „Za ostro go potraktowałem. Jednak parę razy zawetował”. I jakby mówił o sobie: „Po prostu poparł program partii, która wystawiła go w wyborach”.
Misji ostatniej szansy podejmuje się Pani Basia. Ostrzega przed antyprezydenckim spiskiem na Nowogrodzkiej i przekonuje: „Ma pan dla kogo żyć”.
Ona też ma swój interes. Gdyby wrócił na Nowogrodzką, czułaby się bezpieczniej, bo „schodzą się tam coraz większe dziwolągi”. Prezydent zauważa: „Złe do złego ciągnie”.
Na marginesie warto dodać, że samochód prezesa miał stłuczkę. A tak naprawdę dwie.