Bo media państwowe w ramach zaklinania rzeczywistości nazywane uparcie publicznymi to bez wątpienia problem, z którym nikt dotąd nie potrafił się uporać. Ten problem ma liczne aspekty – niereformowalność struktury niewiele zmienionej, mimo nieustających reorganizacji od czasów towarzysza Szczepańskiego, niebezpieczny styk władzy iwielkich pieniędzy, niemożliwe do pogodzenia połączenie misji z wymogiem zarabiania pieniędzy…
Spraw do przemyślenia jest dość, ale komisja nie zajmowała się żadną z nich. Zajmowała się załatwianiem interesów. Żeby jeszcze przynajmniej swoich lub, w ostateczności, partyjnych – ale szło głównie o interesy mediów w stosunku do TVP i PR konkurencyjnych.
Trudno o coś bardziej symbolicznego: gazeta, która we wtorek zrobiła sensację z tego, że posłowie PiS otrzymują instrukcję, co mówić dziennikarzom, w środę wydrukowała instrukcję dla posłów, o co mają pytać prezesa TVP. I na posiedzeniu instrukcję tę posłusznie wykonał poseł Jerzy Fedorowicz z PO. Chyba dlatego, że – jako aktor z zawodu – przywykł mówić tekstem, który napisali mu inni, pewnie w świadomości, że tylko wtedy ma szansę powiedzieć coś mądrego. Bo od siebie miał do dodania tylko tyle, że TVP nie ogląda, ale wie, co mu się w niej nie podoba.
W TVP czasem bywało lepiej, czasem gorzej – nigdy dobrze. Ale w prasowej nagonce na jej obecne kierownictwo trudno się doszukać jakichkolwiek konkretów czy dowodów. Jest tylko krzyk i dużo dymu, w którym niezainteresowanym łatwo przeoczyć, na jak wątłych podstawach formułowane są nader radykalne wnioski i żądania. Wicemarszałek Stefan Niesiołowski zdążył już – w TVN – obiecać z nazwiska, kogo jego partia wyrzuci z TVP „natychmiast”. Nie zapowiedział, kogo mianuje, ale to mniej więcej wiadomo. A wyposzczone przez ostatnie dwa lata towarzystwo nie chce już czekać na załatwienie sprawy lege artis. Chce już, na skróty, i usprawiedliwieniu tego oczekiwania służyć ma cała afera wystrugana z paru mało wiarygodnych i niezbyt konkretnych wyznań. Wszystko wskazuje na to, że Miłość już zdecydowała się wyjść tym oczekiwaniom naprzeciw.