Tegoroczny Korabeton (od tworzywa wypełniającego korę mózgową u większości występujących) – dla niepoznaki nazwany Kabaretonem – podczas polsatowskiego festiwalu, również dla niepoznaki nazwanego Top Trendy (właściwa nazwa: Trup Tędy), przelał czarę goryczy.
Nie będę się pastwił nad Miśkiem Koterskim prowadzącym dzień wcześniej koncert młodych zespołów. Szkoda czasu na szukanie przymiotników dla oceny jego publicznych występów, wystarczy ostatnia litera alfabetu, którą spotykamy w słowach: żałosny, żenujący, żaden. Ale podczas Korabetonu wystąpili podobno profesjonaliści. A więc kabaret Pod Wyrwigroszem, który śpiewał „Jesteś spalona, mówię ci, nie jesteś matołem, a jesteś zwęglona (...) Wsyp się do urny i zatrzaśnij drzwi”.
Inną gwiazdę estrady – Kabaret Moralnego Niepokoju – ściągnięto na Trup Tędy pod niezwykłym pretekstem. Otóż okazało się, że chłopaki zdobyły główną nagrodę podczas czerwcowego Festiwalu Dobrego Humoru, a że, uwaga, nie mogli jej wtedy odebrać, zrobili to dopiero w Sopocie. I wystąpili.
Znowu trup słał się gęsto, bo lider trupy Robert Górski grał faceta, który pracuje, he he, w kuratorium, to znaczy, he he, w krematorium. Dowiedzieliśmy się, że to „superpraca na zimę” i że można sobie „kartofelki upiec”, wkładając je wcześniej do kieszeni spodni umarlaka. Raz kartofelki wyszły niedobre, bo w kieszeni był plastikowy grzebyczek. To jest dziś najlepszy kabaret w Polsce.
Na scenie w Sopocie pojawili się też, a jakże, ulubieńcy sitcomowej publiczności – Cezary Pazura i Olaf Lubaszenko. Armagedon dowcipu. I przez cały ten betonowy kabareton telewizja Polsat oraz prowadzący zachęcali, by wysyłać esemesy ze słowami otuchy dla Leo Beenhakkera i jego piłkarzy. No to wysłałem: „Panie Leo, myśli pan, że jesteście słabi i że swoją grą przynosicie wstyd? Niech pan szybko włączy piłkarzom Top Trendy – Trup Tędy, to zobaczą, jak wygląda prawdziwa porażka”.