Gdyby chcieć temat zamknąć cytatem, należałoby przytoczyć kwestię Lindy rzuconą w twarz Zapasiewiczowi w „Psach” Pasikowskiego. „Czasy się zmieniają...” – mówił Zapasiewicz – ...a pan ciągle siedzi w komisji” – odparował Linda. W PZPN komisji jest sporo, więc i facetów do nich przyspawanych też niemało.
Cytować można długo, ale nikt tak nie pogłębi, gnębiąc, ani nie pognębi, pogłębiając temat, jak sam Jego Ekscelencja, Król Strzelców Mistrzostw Świata, Żywa Legenda Stali Mielec, Jedyny Członek, W Którym Widział Swego Następcę Poprzedni Prezes Michał „Skrzywdzony” Listkiewicz, Miłościwie Nam Niepanujący Nad Emocjami Grzegorz Lato.
Zaraz po objęciu byłego prezesa, a także funkcji nowego prezesa, rzucił rękawicę wszystkim – jak ich niesprawiedliwie nazwał naród – „betonom” i „leśnym dziadkom”, mówiąc: „Nie ustanę, dopóki wizerunek PZPN nie wyjdzie na prostą”. I tu jest piłka pogrzebana. Tak się składa, że redakcja „Rzeczpospolitej” mieści się na ul. Prostej.
Zaręczam, że snują się po niej różne zakazane twarzydła, ale z wizerunkiem się jeszcze nie spotkałem. Tym większy mój podziw dla Laty, że zawiesił poprzeczkę tak wysoko. I dlatego pozwalam sobie specjalnie dla pana prezesa wykonać piękną turystyczną przyśpiewkę z czasów, gdy książki „Lato leśnych ludzi” Rodziewiczówny nikt nie traktował jeszcze jako wróżby dla polskiego futbolu.
Przyśpiewka pochodzi z „Szatana z siódmej klasy”: „Lato, lato, lato czeka, razem z latem czeka rzeka/Razem z rzeką czeka las, a tam ciągle nie ma nas/Lato, lato, nie płacz czasem, czekaj z rzeką, czekaj z lasem/W lesie schowaj dla nas chłodny cień, przyjedziemy lada dzień/Już za parę dni, za dni parę weźmiesz plecak swój i gitarę/Pożegnania kilka słów: Pitagoras, bądźcie zdrów! Do widzenia wam – canto cantare!”.