Mądry Polak po szkodzie, trzeba ich było przyprowadzić przed festiwalem, uniknęlibyśmy tej pseudoartystycznej masakry. Na palcach jednej nogi można policzyć występy, które nie budziły zażenowania. Kayah była świetna, Maleńczuk poszedł w dancing, ale na scenie nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu, Piasek wrócił na tron króla popu, a Górniak powinna częściej śpiewać niż mówić, co w Opolu nawet się udało.
Jednak większości artystów praca przy rozbiórce ławek dobrze by zrobiła. Robert Janowski w roli konferansjera Superduetów mylił Piotra Kupichę z Robertem Kupichą, Andrzeja Piasecznego z Andrzejem Piaseckim, a gdy opolska publiczność owacjami żegnała Halinę Frąckowiak, wołał „Brawo Halinka, należy się”. Skiba, drugi konferansjer Superduetów, tak się wyluzował, że prezenterka Agnieszka Szulim kojarzyła mu się przede wszystkim z... Big Cycem, a żart, który obmyślił pewnie w hotelu, brzmiał: „Do kopania to jest Lidia Kopania”.
Piosenkarz Kasa najpierw myślał, że jest w Sopocie, a gdy się zorientował, że nie słychać morza, wołał „To jest Opole!”. Ewelina Flinta domagała się większych braw na wspomnienie wyborów 4 czerwca, bo ona „też pamięta tamte czasy i też stała w kolejce po chleb”. Ale uśmiercanie festiwalu podczas Superduetów zaczęło się od mordowania piosenek. W nowych aranżacjach autorstwa czterech magików – którzy, jako żywo, gdyby dostali dwie kulki do zabawy, jedną by zepsuli, a drugą zgubili – stare hity brzmiały tak, że nie puszczono by ich nawet w Radiu Blada Zocha.
Czy można zatem winić perkusistę, że walił w bębny, jakby tłukł schabowe? O Kabaretonie szkoda pisać, żarty trwały przez kilka minut podczas występu grupy Neo-Nówka, ale i tak największe owacje dostał prowadzący za dwukrotne użycie słowa na „k”. Popłynął nawet Radek Brzózka, na co dzień prezenter Jedynki, w Opolu zaś... rzecznik prasowy festiwalu. Albo mówił, że „szlag go trafia”, gdy czyta muzyczne recenzje, albo – że piszą je ludzie „bredzący”.
Katarzyna Skrzynecka zaś postanowiła po prostu być sobą. Przemawiając przy opolskiej alei Gwiazd (a są tam nazwiska naprawdę wielkie) zażartowała, że miała obawy, bo nie wiedziała... którą część ciała będzie musiała odciskać.