Kylie należy do nielicznego grona gwiazd muzyki pop, którym udało się przetrwać na szczycie ponad dwie dekady. Z delikatnej, eterycznej panienki przekształciła się w symbol seksu. Mimo ukończonych 40 lat zachowała dziewczęcą energię i młodzieżowy sposób bycia.
Sukces odniesiony w świecie show-biznesu nie był przypadkiem, lecz efektem jej ciężkiej pracy i ogromnej determinacji. Już jako 11-latka zadebiutowała w serialu „Skyways”. Sześć lat później rzuciła szkołę, by całkowicie poświęcić się aktorstwu. Popularność przyniosła jej telenowela „Sąsiedzi”. Ale fani na całym świecie pokochali Kylie wokalistkę. W 1987 roku wydała pierwszy singiel „Locomotion”.
Niedługo potem do sklepów trafił debiutancki album zawierający kolejny przebój lat 80. „I Should Be so Lucky”. Płyta sprzedała się na całym świecie w nakładzie ponad 5 mln egzemplarzy. Strzałem w dziesiątkę okazał się także duet nagrany z Jasonem Donovanem „Especially for You”.
Nastolatki oszalały. I szaleją do dziś, bo Australijka jak mało kto potrafi się dostosować do zmieniających się muzycznych trendów. Nie ma wielkiego głosu i nie chce zmieniać świata. Lubi dostarczać ludziom rozrywki i robi to perfekcyjnie. Każdy jej występ to precyzyjnie zaplanowany show.
Podczas trasy koncertowej „Kylie X” w ciągu siedmiu miesięcy odwiedziła 34 kraje. Nad przygotowaniem sceny czuwał 120-osobowy sztab ludzi, który za każdym razem miał do zainstalowania 150 ton sprzętu.