Wszystko zaczęło się w 1862 roku, gdy Charles Dodgson, wykładowca matematyki w oksfordzkim Church College, opowiedział trzem córkom swojego dziekana surrealistyczną bajkę o dziewczynce imieniem Alicja, która wpadła do króliczej nory i znalazła przejście do Krainy Czarów. Wkrótce spisał tę opowieść i wydał pod pseudonimem Lewis Carroll.
Wyjątkowość „Alicji w Krainie Czarów” polega nie tylko na specyficznym poczuciu humoru autora i talencie do wymyślania neologizmów, które zapewne stanowiły inspirację dla J. K. Rowling, gdy ponad 130 lat później pisała o przygodach Harry’ego Pottera. Carroll stworzył wyrafinowany kolaż baśni dla dzieci i powieści z filozoficznymi podtekstami, czytelnymi jedynie dla dorosłych.
W ekranizacjach jego utworu ta złożoność konstrukcji zwykle znika. Jakby filmowcy dostrzegali jedynie lekko udziwnioną, ale mimo wszystko klasyczną bajkę. W tym duchu utrzymane były m.in. adaptacje przygód Alicji wyprodukowane przez studio Disneya – rysunkowa z lat 50. ubiegłego wieku i najnowsza zrealizowana w trójwymiarowej technologii przez Tima Burtona.
Na tym tle brytyjski film telewizyjny z 1999 roku wyróżnia się wiernością wobec oryginału, choć oczywiście twórcy kierują go przede wszystkim do dziecięcej widowni. To połączenie filmu aktorskiego z efektami wygenerowanymi komputerowo i animacją lalek stworzonych w słynnym studiu Jima Hensona, gdzie kiedyś narodzili się żaba Kermit, świnka Piggy, Gonzo, miś Fuzzy i inne mupety.
Alicję zagrała urodzona w 1985 roku Tina Majorino. Młodziutka amerykańska aktorka pojawiła się wcześniej w dramacie „Kiedy mężczyzna kocha kobietę” z Andym Garcią oraz Meg Ryan i „Wodnym świecie” u boku Kevina Costnera. Na planie „Alicji w Krainie Czarów” spotkała kolejne gwiazdy, m.in. Whoopi Goldberg, która zagrała Kota z Cheshire, Bena Kingsleya jako Pana Gąsienicę, Mirandę Richardson w roli okrutnej Królowej Kier i Martina Shorta – Szalonego Kapelusznika.