Prawnicy obliczają, że w Hiszpanii sprzedano i kupiono blisko 300 tysięcy dzieci. Tamtejsze sądy badają obecnie przypadki z okresu od 1960 do 1990 roku (zgłoszono ich 900), ale ów zbrodniczy proceder trwać miał od czasów hiszpańskiej wojny domowej. Uczestniczyli w nim lekarze, księża, zakonnice.
Kiedy w 1939 roku faszyści przejęli władzę, generał Franco wprowadził wojskową dyktaturę w państwie. Każdy kto się wyłamywał ? był eliminowany ? fizycznie lub społecznie. Tysiące osób stracono lub uwięziono. Ich dzieci umieszczano w prawicowych rodzinach katolickich albo w sierocińcach prowadzonych przez księży, gdzie wychowywano je w doktrynie faszystowskiej. Oblicza się, że taka sytuacja dotyczy od 30 do 40 tysięcy hiszpańskich dzieci. W 1941 roku Franco wprowadził nową ustawę adopcyjną zezwalającą na wpis do metryki, że rodzice adoptujący są rodzicami biologicznymi. Dzieci dorastały, nieświadome faktu, że są adoptowane. To oszustwo dało początek masowemu handlowi niemowlętami, który trwał przez kolejne 50 lat, długo po utraceniu władzy przez faszystów.
- Dwa dni po porodzie wszystko było w porządku - opowiada swoją historię jedna z kobiet. - Nikt nie stwierdził, że moja córeczka jest chora. Dwa dni potem przyszli i powiedzieli, że umarła. Coś musiało się wydarzyć. Ukradli mi ją.
Wiele osób opowiada, że nie pozwolono jej zobaczyć dziecka, nawet po stwierdzeniu, że umarło. Rodzinom często odmawiano prawa do udziału w pogrzebie. Najbardziej zdeterminowani zdecydowali się po latach na ekshumacje. Fakty są szokujące - w malutkich trumnach nie ma szczątków niemowląt.
Dorosłe dziś dzieci nieraz przez przypadek dowiadują się, że zostały kupione. I wtedy zaczynają także szukać biologicznych rodziców. Niestety, na skutek obowiązujących wciąż ustaw wprowadzonych przez generała Franco - szanse na odnalezienie się rozdzielonych rodziców i dzieci są bardzo niewielkie - nie ma prawdziwych metryk urodzenia, ani aktów zgonów. Mimo to wielu próbuje poznać swoją prawdziwą tożsamość. Pozostaje im jedynie bank DNA... Film pokazuje historie kilkorga ludzi, dla których to sprawa najwyższej wagi.