Perceval, gigant europejskiego teatru, podkreśla, że jego teatralną inicjacją było obejrzenie przedstawień Kantora. Reżyserując w Polsce, przygotował spektakl, który jest też ukłonem w stronę Kantorowskiego Teatru Śmierci.
    Aktorzy TR Warszawa i Starego Teatru zaczynają rozłożeni na krzesłach jak ludzie manekiny z „Umarłej klasy". Ożywieni lunatyczną siłą, zbijają się w bezładną masę ludzkich ciał. Próbują tworzyć wspólnotę, ale optymizm zapętlonych korpusów, rąk i nóg, jest turpistycznie absurdalny: nie pasują do siebie, odpychają się, kończą w samotności. Czasem przerywa ją kopulacja, jak Maszy (Natalia Kality) i Wierszynina (Jacek Beler), który wjechał do spektaklu na inwalidzkim wózku. Reżyser postarzył postaci, a w przypadku podpułkownika pokazał, jaki był jego frontowy los po wyjeździe z domu trzech sióstr.