Na temat teatru znów było najgłośniej – co trzeba stwierdzić z żalem, bo to niesprawiedliwe – na marginesie medialnej wrzawy, gdy do inicjatywy środowiska sceny, stworzonej wraz z Instytutem Teatralnym, dołączono firmy koncertowe, w tym celebrytów. Chodzi o Fundusz Wsparcia Kultury.
Cały program z rekompensatami za utracone wpływy warty 400 mln na szczęście się nie wywrócił. Dotacje dotarły do teatrów spóźnione, ale przed choinką. Najbardziej na tak zwanej weryfikacji ucierpiały dwa teatry Krystyny Jandy. Straciły 450 tys. zł (25 proc.) i do czasu, gdy pełna lista rekompensat oraz kryteria cięć nie będą upublicznione i skomentowane, program będzie odbierany z politycznym podtekstem. Szkoda, bo środowisko teatralne nie ograniczyło się do wyciągania ręki po pieniądze, ale działało z porozumieniu z Ministerstwem Kultury, podczas gdy wcześniej dialog, delikatnie mówiąc, wyglądał różnie albo go nie było.