Zaskakująco nieudana psychodrama Iwana Wyrypajewa

„Taniec Delhi” imponuje świetnym aktorstwem i nuży eksperymentalną formą

Aktualizacja: 12.03.2010 11:53 Publikacja: 11.03.2010 00:17

Karolina Gruszka i Paweł Paprocki; "Taniec Delhi" Iwana Wyrypajewa

Karolina Gruszka i Paweł Paprocki; "Taniec Delhi" Iwana Wyrypajewa

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Kiedy oglądałem „Taniec Delhi”, towarzyszyło mi dziwne uczucie.

Dokładnie takie, o jakim mówią bohaterowie spektaklu. Przeżywają zdradę i śmierć swoich najbliższych, nie potrafią uwierzyć w to, co się dzieje, i przejąć się tym. Przebywają w szpitalu, za ścianą umarł mąż, odeszła żona, kochanka, matka – a mają wrażenie, jakby życie było nie do końca realne.

Wyrypajew dotknął ważnego problemu. Dramaty wywołują w ludziach mechanizmy obronne. Gorzej, gdy nie wierząc w prawdziwość egzystencji, stają się lunatykami. Niestety, na kanwie trafnych obserwacji reżyser stworzył spektakl, który bywa drętwym eksperymentem formalnym. To, co w lekturze wydawało się balansowaniem na granicy komizmu i tragizmu, pozbawił barwy. Aktorzy przez dwie godziny grają na jednej nucie. Mówią tekst szybko, ze sztuczną emfazą – przeżywając, a jednocześnie wywołując wrażenie obojętności. Jakby byli marionetkami.

Kostiumy są stylizowane na filmy z lat 30., choć mowa jest o telefonach komórkowych. Aurę nierzeczywistości podkreśla scena „unosząca się” ponad ziemią, de facto oparta na legarach. Po każdej z siedmiu części zespół wychodzi na proscenium. Jednak widzowie nie mają szansy bić braw, zagłuszają ich oklaski z taśmy. Śniąc teatralny koszmar o ludziach pozbawionych woli, sami stajemy się bezwolnymi obserwatorami.

Z gasnącego z każdą chwilą spektaklu ważna pozostaje prawda, że życie trzeba brać takim, jakim ono jest, i utożsamić się z nim niczym z tańcem. Zagrała to wspaniale Karolina Gruszka, posłuszna wskazówkom reżysera, a jednocześnie natchniona i rozwibrowana. Jakby próbowała znaleźć dla siebie miejsce w roli, która przypomina za ciasny gorset.

Świetne są Beata Fudalej i Aleksandra Justa. Wyrypajew nie daje im jednak szansy na pełny sukces. Uwięził je w scenicznej formie, która świadczy o tym, że chciał popełnić w teatrze samobójstwo.

Kiedy oglądałem „Taniec Delhi”, towarzyszyło mi dziwne uczucie.

Dokładnie takie, o jakim mówią bohaterowie spektaklu. Przeżywają zdradę i śmierć swoich najbliższych, nie potrafią uwierzyć w to, co się dzieje, i przejąć się tym. Przebywają w szpitalu, za ścianą umarł mąż, odeszła żona, kochanka, matka – a mają wrażenie, jakby życie było nie do końca realne.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Teatr
Wojna o teatr w Kielcach skończy się zarządem komisarycznym w Świętokrzyskiem?
Teatr
Ministra Wróblewska: Wojewoda świętokrzyski skontroluje konkurs w teatrze w Kielcach
Teatr
Drugi konkurs w kieleckim teatrze „ustawiony” pod osobę PiS z TVP Kielce?
Teatr
Czy „aniołek Kaczyńskiego” wywoła piekło w kieleckim Teatrze im. Żeromskiego?
Teatr
Czy władze Świętokrzyskiego ustawiały konkurs na dyrektora teatru w Kielcach?