[b]Rz: Jerzy Stuhr, który grał w pani filmie, powiedział mi kilka dni temu, że koniec lat 70. i nasze czasy łączy zakłamanie. Wtedy jednak świat był dwubiegunowy, oparty na podziale "my" i "oni", teraz panuje totalna schizofrenia. [/b]
[b]Agnieszka Holland:[/b] Na pewno konformizm jest teraz większy. W PRL był osądzany jednoznacznie. Obecnie zatruwa więcej sfer życia, a ostrość ocen się rozmazuje, bo panuje silna cenzura nowego typu.
[b]Jak ją pani określi? [/b]
Generalnie wiąże się z podziałem Polski na dwa obozy polityczne niedopuszczające innej perspektywy widzenia świata niż własna. Z jednej strony mamy liberalną poprawność polityczną, a z drugiej – prawicowe zacietrzewienie i konserwatywny fanatyzm. Dialog między grupami, które się utożsamiają z tymi poglądami, został zerwany. Łączy je tylko wzajemna nienawiść. Z takiego układu wynikają zależności finansowe. Instytucje, grupy i osoby korzystające z publicznych pieniędzy są uzależnione od tego, kto znajduje się u władzy – w kraju, w samorządzie wojewódzkim, gminie czy w mieście. Albo się podporządkują standardom narzucanym przez rządzących, albo mogą zapomnieć o dotacjach. To główne źródło współczesnego konformizmu, który z polityki i gospodarki przeniósł się do mediów i środowisk opiniotwórczych, życia prywatnego, rodzinnego i towarzyskiego.
[b]Pracując w Opolu, wyczuwa pani takie napięcia?[/b]