Dekadę temu Jarzyna i Warlikowski byli obrzucani błotem przez starszych aktorów i krytyków za podjęcie tematów tabu seksualnego, za nowy, energetyczny styl gry. Kiedy po sukcesach w Awinionie zostali tam namaszczeni na najważniejszych młodych polskich reżyserów, zapytałem ich, jak oceniają swoich teatralnych adwersarzy.
– Mieliśmy propozycję reżyserowania w Narodowym – mówił Grzegorz Jarzyna. – Ale co tam robić, gdy główny aktor reklamuje hamburgery, a inni trzepią kasę w telenowelach i nic ich poza nią nie interesuje. Niech zostaną bankierami, maklerami. Jan Englert uważa, że pauperyzacja skłania środowisko do chałtury. To na czym polega „narodowość” i misja Narodowego?
To był czas, kiedy Jerzy Grzegorzewski zapowiadał, że jego aktorzy nie będą grali w telewizji i reklamach, ale ostatecznie zgodził się na to.
Krzysztof Warlikowski tak komentował sytuację:
– Narodowy i Stary to sceny oficjalne, które nie mają prawdziwego życia. To machina, która chwyta artystę w potrzask. Szkoda mi Grzegorzewskiego.