W XX w. Szekspir był pretekstem do rozmowy o strategiach zdobywania władzy i jej sprawowania. Gdy odtrąbiono koniec historii i nastały czasy postpolityki, głównym motywem inscenizacji szekspirowskich są relacje rodzinne. Chodzi więc o władzę, ale sprawowaną przez toksycznego ojca nad córką bądź brak miłości matki dla syna.
W „Ryszardzie III" Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Jaracza, nagrodzonym w Gdańsku Złotym Yorrickiem, najważniejsze są porachunki familijne.
- Zło rodzi się w rodzinie - mówi „Rz" Grzegorz Wiśniewski. - Wiele razy do tego wracałem, na przykład w „Przed odejściem w stan spoczynku" czy „Zmierzchu bogów". Żeby lepiej zrozumieć sytuację rodzinną Ryszarda, dodałem dwie sceny z „Henryka VI", które pozwalają naświetlić trudną relację między braćmi. To ona staje się katalizatorem rodzącej się w głównym bohaterze agresji. W tej perspektywie ważny wydaje się brak miłości ze strony matki.
Reżyserowi zależało, żeby Ryszard grany przez Marka Kałużyńskiego nie był komiksowy.
- Oczyściłem go ze wszystkich atrybutów fizycznego upośledzenia: kulejącej nóżki, chromej rączki, garbu - mówi. - Odsuwa to na drugi plan rozważania na temat zła: jak w człowieku kiełkuje, dlaczego jest bardzo fascynujące i niespodziewanie nas zagarnia.