Silna polska reprezentacja na C/U

Polscy twórcy na festiwalu Ciało/Umysł mówili różnymi głosami, poruszali różne tematy. Każdy pokazał własny sposób na zobrazowania swoich intelektualnych poszukiwań

Publikacja: 25.09.2013 00:59

Artyści i organizatorzy C/U, uwiecznieni na ścianie Baru Studio

Artyści i organizatorzy C/U, uwiecznieni na ścianie Baru Studio

Foto: materiały własne

Sygnał alarmowy

Mocnym otwarciem festiwalu był spektakl Karola Tymińskiego „Beep". Artysta zamienił scenę w laboratorium, w którym testował wydolność swojego organizmu. Przez kilkadziesiąt minut wykonywał ruch zginania się w pół. Towarzyszył temu głośny, miarowy oddech, wzmacniany przez zwierzęce dźwięki z offu. Co było motorem do nieustannego odtwarzania tej transowej choreografii? Czy rytm oddechu, tak jak rytm muzyki w rytualnych tańcach w kręgu, nie pozwalał na moment pauzy? Czy powtarzany ruch był rodzajem ćwiczenia, czy ukłonem – uniżeniem się przed publicznością? Na ile artysta rzeczywiście badał siebie, a na ile znał granicę swojej wytrzymałości i świadomie jej nie przekraczał? Spektakl pozostawił wiele pytań, między innymi o to, czy widz ma ochotę patrzeć?

Legendarny skandalista

Tomasz Wygoda również wystąpił w solowym spektaklu, który w centrum zainteresowania stawia męskie ciało i jego ekspresję.  W spektaklu Sławomira Krawczyńskiego „Niżyński. Święto snów" artysta wykonał taniec w oparciu o biografię i "Dzienniki"  Wacława Niżyńskiego.

Dodatkowy pokaz spektaklu "Niżyński. Święto snów" 25.09, godz. 22:00

Choreografia chwilami wyglądała na niedokończoną, jakby żyła jedynie w głowie tancerza. Na drugiej szali znajdowały się ekstatyczne ruchy, dopełnione wyrazistą mimiką. Dramatyzm pełnego sprzeczności tańca potęgowała muzyka - „Święto Wiosny" Igora Strawińskiego. Tancerz w pewnym momencie zwrócił się do publiczności z osobistym wyznaniem, które zdradzało motywy jego działania. Niestabilność emocjonalna czyniła z Niżyńskiego artystę nieprzewidywalnego, ale dzięki temu genialnego. Tomasz Wygoda w doskonały sposób pokazał to wewnętrzne rozdarcie, używając przy tym jedynie kostiumu i własnego ciała.

Shit Out of Luck

Festiwal C/U miał również mocną reprezentację polskich artystek i tancerek. Kaya Kołodziejczyk wystąpiła z pokazem przedpremierowym spektaklu „SOL".  W zadymionej przestrzeni umieściła kilkadziesiąt żarówek, które lekko tliły, imitując  robaczki świętojańskie. Początek, wypełniony dźwiękami lasu i ptaków zdradzał inspiracje artystki ruchem back-to-the-land, który postuluje zwrot w kierunku ekologii i odcięciu się od tempa miasta. Na scenie wielokrotnie wykorzystano motyw światła i ciemności.  Tytułowe „SOL" czyli słońce czasami wyznaczało trasę ruchu, ale też decydowało o naszym wyobrażeniu na temat przestrzeni. Kiedy natężenie światła było duże, można było zobaczyć trakcję kolejową, rozrysowaną na podłodze i tylnej ścianie sceny. Białe linie podkreślały trójwymiarowość przestrzeni i nadawały scenie głębi.

Kolejnym motywem determinującym ruch tancerki było europalety, rozrzucone w nieładzie. Stanowiły one niepewny grunt, który wymuszał na tancerce dużą uważność. W spektaklu pojawił się motyw instytucji kulturalnych (i wszystkich innych), które zamiast bezpiecznych procedur i wsparcia wprowadzają chaos. Artystka podkreśliła ten stan zdaniem:  „Siedzimy w rozpędzonym samochodzie, w którym brakuje kierowcy". W języku angielskim tego typu sytuacje bez wyjścia określane są skrótem S.O.L, czyli „Shit Out of Luck".

Ckliwość i autoironia

Anita Wach na potrzeby projektu „Gloria!" powołała Kwartet patetyczny. Do współpracy zaprosiła Magdę Jędrę, Annę Steller i Magdalenę Tukę.  Tancerki wcielały się w role infantylnych, rozemocjonowanych kobiet, które patrzą w niebo i snują opowieści pełne absurdu. Artystki wyciągnęły na światło dzienne formy ekspresji, zepchnięte przez współczesnych artystów do piwnicy. Z rozmarzonymi oczami mówiły o swoich uczuciach, marzeniach, o potrzebie uniesienia. Ich role były przerysowane, wygłaszane monologi pełne banałów i poezji niskich lotów.

W spektaklu użyto wielu tradycyjnych, teatralnych środków wyrazu. Głośna i wzniosła muzyka, majestatyczna scenografia, nastrojowe światła – wszystko to mogło porwać publiczność i wciągnąć ją w melodramatyczne przeżycia bohaterek. Czy porwało? Aktorki zdradzały autoironiczne podejście do własnych ról, poczucie sztuczności wykreowanego świata sprawiło, że publiczność pozostała zdystansowana względem dramatów, rozgrywających się na scenie.

Retrofuturystyczna fantazja

Na festiwalu Ciało/Umysł wielokrotnie występowali artyści zainteresowani nowymi technologiami i ich wpływem na ciało, a także psychiczne funkcjonowanie człowieka. Duet Grzegorz Laszuk / Michał Libera przygotował spektakl „Szpieg. Albo człowiek, który słuchał", oparty na motywach życia Lwa Teremina. Zbudował on urządzenie, które nie potrzebuje zasilenia elektrycznego, by odbierać fale dźwiękowe. Dzięki temu mogło być wykorzystywane w działalności wywiadowczej ZSRR.

Artyści ubrali opowieść o wynalazcy w multimedialną formę. Śpiewaczka operowa Olga Mysłowska w sposób mechaniczny, bez emocji, wyśpiewała fakty z życia naukowca. Michał Libera, stając za amboną mówił o swojej pracy badawczej nad wynalazkami Teremina i ich wpływem na sztukę. Jednocześnie tancerze wizualizowali niektóre założenia teoretyczne, wykonując bardzo precyzyjną choreografię, która w czasie rzeczywistym była rejestrowana z góry przez kamerę. Tancerze ubrani w białe czepki świecili się na ekranie jak punkty strategiczne na wojskowych mapach.

Jaki wpływ może mieć urządzenie do podsłuchu na taniec? Lew Teremin zauważył, że ruch ciała wytwarza fale, które mogą być słyszalne dzięki specjalnie zaprojektowanemu urządzeniu. W thereminie umieścił dwie czułe na ruch anteny:  jedna odpowiadająca za wysokość, druga za głośność dźwięku. Mechanizm działania tego urządzenia miał wpływ na ścieżkę dźwiękową spektaklu. DJ Lenar na  wzór urządzenia Teremina poszczególne fragmenty kompozycji zaprogramował tak, aby podczas wykonania reagowały na ruchy tancerzy.

Festiwal Ciało/Umysł odbywa się w dniach  20 — 27 września 2013

Teatr Studio im. St. I. Witkiewicza / pl. Defilad 1, Warszawa

Program festiwalu: cialoumysl.pl

Sygnał alarmowy

Mocnym otwarciem festiwalu był spektakl Karola Tymińskiego „Beep". Artysta zamienił scenę w laboratorium, w którym testował wydolność swojego organizmu. Przez kilkadziesiąt minut wykonywał ruch zginania się w pół. Towarzyszył temu głośny, miarowy oddech, wzmacniany przez zwierzęce dźwięki z offu. Co było motorem do nieustannego odtwarzania tej transowej choreografii? Czy rytm oddechu, tak jak rytm muzyki w rytualnych tańcach w kręgu, nie pozwalał na moment pauzy? Czy powtarzany ruch był rodzajem ćwiczenia, czy ukłonem – uniżeniem się przed publicznością? Na ile artysta rzeczywiście badał siebie, a na ile znał granicę swojej wytrzymałości i świadomie jej nie przekraczał? Spektakl pozostawił wiele pytań, między innymi o to, czy widz ma ochotę patrzeć?

Pozostało 87% artykułu
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Taniec
Taneczne święto Indii
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Taniec
Primabalerina z Teatru Bolszoj opuściła kraj. "Wstydzę się Rosji"