Rezygnacja 29-letniej Madelaine Westerhout nastąpiła niespodziewanie wczoraj. Decyzja została podjęta po tym, jak prezydent Donald Trump dowiedział się, że asystentka w tym miesiącu przekazała poufne informacje podczas kolacji z dziennikarzami.
Westerhout miała pić alkohol i chwalić się dostępem do prezydenta podczas jego wakacji w New Jersey. Biały Dom odmówił komentarza w sprawie jej rezygnacji.
Pierwszy o dymisji poinformował "New York Times". Przez amerykańskie media była nazywana strażnikiem Trumpa. Jej biuro znajdowało się przed Gabinetem Owalnym.
CBS News poinformowało, że 29-latka miała ujawniać prywatne informacje dotyczące rodziny prezydenta i plotkowała na temat nadawców telewizyjnych, którzy poszukiwali dostępu do Trumpa.
Kilku urzędników Białego Domu od dawna podejrzewało Westerhout o brak lojalności wobec Trumpa. - Była szpiegiem od pierwszego dnia. Wykorzystywała bliskość prezydenta, aby świadczyć przysługi jego przeciwnikom - powiedział jeden z byłych urzędników.