Lekarz weterynarii zaznaczył, że istnieją wyjątkowe przypadki, gdy koronawirus może się znaleźć na psiej lub kociej sierści - zdarzy się tak, jeśli ktoś zarażony na zwierzę nakicha.
Jest to wtedy przypadek mechanicznego przeniesienia. - To tak, jakby chory nakichał na klamkę. Na klamce jest wirus, ale klamka nie choruje - tłumaczył Katner.
Polska i świat walczą z koronawirusem - relacja
Również publicystka i lekarka weterynarii Dorota Sumińska wyjaśniała, że na takiej samej zasadzie możemy przenieść koronawirusa na płaszczu, rękawiczkach czy czapce, jeśli ktoś na nie kichnie.
Lekarka podkreślała, że nie ma sensu nawet odkażanie psich łap po spacerze. Jeśli nawet ktoś zarażony napluje na chodnik, a pies w tę plwocinę wejdzie, to wirus należy do mało odpornych i "dokona żywota na chodniku". Podobnie nikłe są szanse jego przetrwania na sierści zwierzęcia.