O 584 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce poinformowało dziś Ministerstwo Zdrowia. Zmarło dziewięć kolejnych osób. To największy dobowy przyrost zakażeń COVID-19 od 8 czerwca, gdy odnotowano w kraju 599 nowych przypadków. Resort podał również informację o tym, gdzie znajdują się ogniska zakażeń.
Od kilku dni obserwujemy wzrost zachorowań porównywalny do tego z kwietnia. Wtedy też obowiązywały najostrzejsze ograniczenia. Jeszcze w tym samym miesiącu nastąpiło odmrażanie gospodarki i znoszenie restrykcji.
- To jest bardzo logiczny wzrost i dowód, że lockdown był potrzebny. Gdyby nie było tego wzrostu, świadczyłoby to, że siedzenie w zamknięciu było bezsensowne. Teraz, skoro ludzie zaczęli się ruszać, to zaczęli się też zakażać - ocenia w rozmowie z Onetem prof. dr hab. Andrzej Horban, konsultant krajowy ds. chorób zakaźnych.
Czy obecny wzrost może być związany z sezonem wakacyjnym? - Tak, oczywiście - potwierdza ekspert i wskazuje, że obecnie nie używamy już tak powszechnie masek. - Zakażają się ludzie młodzi - dodaje.
Jego zdaniem jednak, nie można powiedzieć, że rząd zbyt wcześnie zniósł obostrzenia. - Nie, to było nieuniknione. Trudno trzymać ludzi w domu i zmuszać ich np. do niepracowania przez kilka miesięcy. To nie miałoby sensu. Sensowne jest jednak to, co teraz jest mocno dyskutowane, czyli trzymanie w zamknięciu ludzi starszych w domach pomocy społecznej, bez możliwości odwiedzania ich przez rodziny. To jest koniecznie. Gdyby nie to, doszłaby jeszcze kolejna fala zakażeń w DPS-ach, a tego prawie nie mamy - ocenia.