Z inicjatywą karania za wciąganie szkolnej młodzieży w politykę wystąpiła opozycyjna partia Jabłoko. Jej reprezentant w stołecznej Dumie Jewgienij Bunimowicz wpadł na taki pomysł po majowych wystąpieniach członków prokremlowskiej organizacji „Nasi”. Protestująca przeciwko usunięciu z centrum Tallina pomnika radzieckiego żołnierza organizacja przeprowadziła wówczas „Marsz uczniów”, w którym wzięło udział około tysiąca młodych ludzi z moskiewskich szkół. Wyniki demonstracji podsumowywano później na specjalnych lekcjach.

Po głębszym zbadaniu problemu deputowany ustalił, że polityczna agitacja w szkołach jest zjawiskiem powszechnym. I to wbrew ustawowemu zakazowi działalności partii i ugrupowań politycznych w instytucjach edukacji i oświaty. Najczęściej zakaz ten jest łamany przez ugrupowania, cieszące się poparciem Kremla: Jedną Rosję i Sprawiedliwą Rosję. Nie tylko rozpowszechniają one w szkołach swoje materiały agitacyjne, lecz organizują także zajęcia polityczne. I to w czasie godzin lekcyjnych.

Zdaniem Jabłoka ściganie winnych tych naruszeń nie było dotąd możliwe, gdyż nie uwzględniał ich kodeks o wykroczeniach administracyjnych. Tę lukę postanowiono właśnie usunąć. Uchwała Dumy Moskwy stanie się prawem, jeśli uzyska akceptację Dumy Państwowej.

Deputowani Jabłoka mają nadzieję, że mająca większość parlamentarną Jedna Rosja nie zawetuje zgłoszonej przez nich uchwały. Na szczeblu regionalnym przedstawicieli tej partii martwił tylko los wiszących w szkołach portretów prezydenta, który jest jednocześnie twarzą Jednej Rosji w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Opozycjoniści zgodzili się, że portrety mogą pozostać. - Prezydent to symbol państwowy. Taki sam jak godło, czy flaga – oświadczył Bunimowicz.