Kilkuminutowe zaciemnienie miało zwrócić uwagę mieszkańcom Francji na zużycie energii elektrycznej. Do akcji przyłączyło się wiele gospodarstw domowych. W ciągu pięciu minut zużycie prądu spadło o 0,9 procenta; oszczędzono tyle energii, ile czerpie 10 milionów 60- watowych żarówek.
Sarkozy, który zieloną rewolucję obiecywał już podczas kampanii wyborczej, nie zamierza na tym poprzestać. Wczoraj w Pałacu Elizejskim rozpoczął się dwudniowy szczyt ekologiczny z udziałem polityków, przedstawicieli biznesu, rolników, organizacji pozarządowych i świeżo upieczonego noblisty Ala Gore’a. Jutro prezydent ma ogłosić pakiet propozycji zmian prawnych, które – jak zakłada – wyprowadziłyby Francję, trzecią co do wielkości gospodarkę europejską, z miejsca ekologicznego kontestatora na pozycję lidera w walce z ociepleniem klimatu.
– To może być początek całkiem nowej polityki. Możemy pogodzić ekologię i rozwój gospodarczy – powiedział dziennikarzom premier Francji Francois Fillon.
Wśród propozycji, jakie rozważano w trakcie trzymiesięcznych konsultacji społecznych, są m.in.: ograniczenie prędkości na drogach, by zmniejszyć zużycie paliwa, wprowadzenie opłat od samochodów w miastach, specjalne znakowanie produktów pod kątem ilości dwutlenku węgla emitowanego podczas ich wytwarzania, promowanie oszczędnych samochodów i transportu publicznego. Do 2020 r. wszystkie nowe budynki musiałyby spełniać wyśrubowane normy dotyczące oszczędzania energii, a w ciągu pięciu lat jedna piąta potraw serwowanych w stołówkach szkolnych byłaby przygotowywana z produktów ekologi- cznych.Te plany już budzą kontrowersje. Mieszkańcy Francji, którzy są w tyle za resztą Europyzachodniej, jeśli idzie o przetwarzanie odpadów czy oszczędzanie energii, nie chcą zmniejszać prędkości na autostradach ani ponosić dodatkowych opłat. Rolnicy nie byliby zadowoleni z restrykcji dotyczących używania pestycydów i upraw roślin genetycznie modyfikowanych.
Sarkozy raczej nie poprze wszystkich niepopularnych propozycji. Nie chce też słyszeć o ograniczeniu roli elektrowni atomowych, które dostarczają 80 procent energii zużywanej przez francuską gospodarkę.Obrońcy środowiska nie tracą jednak nadziei. – Dobrze, że wreszcie zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. To dopiero początek – mówi „Rzeczpospolitej” Isabelle Lauden z WWF France. Przypomina, że Francja ma wiele do nadrobienia: – Inne kraje przechodziły przez zielone rewolucje już dziesięć, 15 lat temu – dodaje.