Naszym celem jest demokratyczny socjalizm – głoszą niemieccy socjaldemokraci, którzy właśnie zakończyli zjazd programowy. Żywią nadzieję, że powrót do socjalistycznych i marksistowskich korzeni pozwoli partii odbić się od dna i odzyskać wpływy w społeczeństwie. Mają co odrabiać. W ostatnich latach stracili co najmniej 200 tysięcy członków zawiedzionych liberalnymi reformami Gerharda Schrödera. Co więcej, po dwóch latach w koalicji z CDU/CSU socjaldemokraci mogą liczyć dziś na zaledwie 28 procent poparcia, o dziewięć punktów procentowych mniej niż ich chadeccy koalicjanci. To boli partię o liczącej prawie półtora wieku tradycji walki o prawa robotników i niższych warstw społeczeństwa, która dopiero w 1959 roku pożegnała się z marksizmem, akceptując zasady gospodarki rynkowej.
– Socjalizm to magiczne słowo, które w Niemczech kojarzy się ze sprawiedliwością społeczną, egalitaryzmem, wyrównaniem szans dla wszystkich– mówi Andreas Kiesling, politolog z Fundacji Bertelsmanna. Tego pragną obywatele kraju, który od czasów kanclerza Bismarcka rozbudowywał konsekwentnie instytucje państwa opiekuńczego. Gdzie zasady liberalizmu gospodarczego są równoznaczne z pojęciem nieokiełznanego kapitalizmu, które należy energicznie zwalczać. Z niedawnej ankiety tygodnika „Die Zeit” wynika, że poglądy lewicowe ma w Niemczech jedna trzecia obywateli, dwa razy więcej niż ćwierć wieku temu. W tym czasie zmalała trzykrotnie liczba zwolenników prawicy.
Schröder, ratując państwo z „niemieckiej choroby”, pogrążył SPD. – Wracamy – ogłosił w niedzielę Kurt Beck, obecny szef SPD, zadowolony z przyjęcia nowego programu partii. Przewiduje on anulowanie części reform Schrödera, wprowadzenie płacy minimalnej i godziwe emerytury. – Wracają do epoki kamienia łupanego – mówią politycy CDU, potępiając przechył SPD w lewo.
Zadowolenia nie kryją postkomuniści z dawnej NRD, zjednoczeni w Partii Lewicy z dysydentami z SPD z zachodniej części kraju. Partia Lewicy jest dziś trzecią, po CDU i SPD, siłą polityczną w Niemczech. – Im silniejsza będzie nasza partia, tym bardziej socjalne będą Niemcy – przekonuje Oskar Lafontaine, szef Partii Lewicy, a wcześniej SPD.
– Obserwujemy coś w rodzaju efektu domina. Lewicowe poglądy przenoszą się na prawą stronę sceny politycznej – mówi Wolfgang Templin, dysydent w czasach NRD. Widać to na przykładzie CDU, która pożegnała się z konserwatyzmem w polityce rodzinnej i forsuje rozbudowę żłobków i przedszkoli, by kobiety mogły spędzać czas w pracy, a nie w kuchni. Tego zawsze chciała SPD, nie wspominając o Partii Lewicy, która widzi siebie w przyszłym rządzie z SPD i być może Zielonymi. – Jeśli nie po następnych wyborach, to w dalszej przyszłości – twierdzi Gabriele Oertel z „Neues Deutschland”, organu niemieckich postkomunistów.