Wybory odbyły się bez większych zakłóceń. Zgodnie z przewidywaniami, zbojkotowała je większość kosowskich Serbów. Odbywały się w cieniu dyplomatycznej walki o niepodległość tej administrowanej od ponad ośmiu lat przez ONZ prowincji Serbii.
Stojący na czele Demokratycznej Partii Kosowa (DPK) Thaci zapowiedział przed wyborami, że w przypadku zwycięstwa ogłosi niepodległość od Serbii po 10 grudnia, to jest po zakończeniu rokowań w sprawie statusu Kosowa, będącego dotąd formalnie częścią Serbii, ale zamieszkanego głównie przez Albańczyków, stanowiących ponad 90 procent jego ludności.
Lokale wyborcze były czynne od godziny 7.00 do 19.00. Monitorowało je 150 ekspertów z Rady Europy i 25 tysięcy obserwatorów miejscowych.
Frekwencja była rekordowo niska - poniżej 45 procent, podali w kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych przedstawiciele centralnej komisji wyborczej i tymczasowych władz prowincji administrowanej przez ONZ.
Frekwencja wyborcza wyniosła "od 40 do 45 procent" i była najniższa od czasu wojny domowej w Kosowie w latach 1998-99 - poinformowali na konferencji prasowej w Prisztinie administrator z ramienia ONZ Joachim Ruecker oraz szef komisji wyborczej Mazllum Baraliu.